Fani nie ułatwiają zadania KP Legia, ale właściciele są konsekwentni i to się im opłaci. Na transferach Dawida Janczyka, Łukasza Fabiańskiego, Piotra Włodarczyka i Grzegorza Bronowickiego na Łazienkowskiej zarobili ponad siedem mln euro! Zdawać by się mogło, że odejście czterech tak ważnych piłkarzy musi oznaczać obniżenie poziomu sportowego zespołu. Tymczasem w Legii stało się odwrotnie. Hiszpańskie metody treningowe Jan Urbana przynoszą taki efekt, że warszawianie są bliscy ustanowienia najlepszego w historii początku sezonu. Przykład Legii potwierdza, że znalezienie dobrego fachowca do trudnego przecież prowadzenia legii cudzoziemskiej, jaką mają w klubie lidera Orange Ekstraklasy, to sprawa kluczowa. Urban - właściwie bez nakładów - potrafił znaleźć obrońcę tej klasy co Inaki Astiz, a dzisiejsze reguły futbolu są twarde. Po lekturze meczu Wisły z Lechem wyłuszczał je były znakomity obrońca, a dzisiaj trener Marek Motyka: - Budowę potęgi musisz zacząć od obrony. Nie raz i nie dwa Astiz uratował warszawian od straty gola w starciu z mistrzem Polski, a Włodarczyka pewnie do dzisiaj bolą kości po twardych wejściach innego stopera Legii - Dicksona Choto. Urban ma do pomocy jednego z najlepszych polskich fizjologów Ryszarda Szula. Na dodatek wyposażył go w sprytne urządzenie o nazwie "Amisco pro". Warszawianie jako jedyni w tej części Europy dysponują tak dokładnym monitoringiem piłkarzy podczas meczu. Osiem kamer rozmieszczonych wokół boiska śledzi każdy ruch każdego zawodnika. Dane są transmitowane do centrali firmy "Amisco" w Hiszpanii. Tam, po dogłębnej analizie zostają odesłane do Legii. W ten sposób Urban ma gigantyczną przewagę nad pozostałymi trenerami ekstraklasy, bo wie wszystko o błędach taktycznych swoich podopiecznych. - Mało biegałeś w tym meczu, nie poświęciłeś się do końca - na taki zarzut jednego z piętnastu szkoleniowców ligi zawodnik może odpowiedzieć: - Eeee tam, zdawało się trenerowi. Urban ma ten komfort, że z dokładnością do jednego metra pokazuje podopiecznemu obiektywne dane, co do pokonanej odległości. I wtedy ten piłkarz może tylko pokornie skulić głowę i wziąć się do roboty. A krytycy nie mogą narzekać, że legionistom szwankuje ważny element - gra bez piłki. Urban i jego sztab mają też satysfakcję, że jego piłkarzy jak na razie omijają obniżki formy, jakie dotknęły najgroźniejszego konkurenta - Wisłę dotknęły w meczach z Widzewem i Bełchatowem. Wisła z kolei nie dysponuje perfekcyjnym programem "Amisco", ale ma w składzie Kamila Kosowskiego, który gwarantuje dzikość w jej grze. W szczytowej formie jest też Arkadiusz Głowacki, który w parze z Cleberem cementuje defensywę krakowian. I właśnie w tym elemencie wiślacy byli o klasę lepsi od Lecha w ciekawym sobotnim spotkaniu. W ankiecie na wybór bohatera 5. kolejki wygrał napastnik "Kolejorza" Hernan Rengifo (22 proc. Głosów), który wyprzedził Piotra Lecha z GKS-u (15 proc.) i legionistę Piotra Gizę (13 proc.). W szóstej serii meczów najjaśniej świeciły gwiazdy Wisły i Legii i to pewnie któryś z piłkarzy tych drużyn będzie górą. Michał Białoński, INTERIA.PL *** Gorące spięcia pod bramką! Najciekawsze sytuacje! Kontrowersje Orange Ekstraklasy! Tylko u nas! Zobacz Magazyn Ligowy. Skróty meczów możesz obejrzeć na naszych stronach, możesz też ściągnąć na telefon komórkowy!