Atak na osobę piastująca tak eksponowane stanowisko, jak prezes PZPN-u, musi wywołać reakcję, w myśl powiedzenia: "Uderz w stół, a nożyce się odezwą". Zbigniew Boniek, czyli jeden z najlepszych piłkarzy w historii Polski - co ważne: jako jeden z nielicznych po zakończeniu kariery w życiu radzi sobie równie dobrze jak na boisku - z pełną odpowiedzialnością zaatakował: "Dlaczego prezes Lato mówi, że UEFA chce nam wybudować nową siedzibę, choć jest to podobne kłamstwo, jak to z kasą od Kulikowskiego?". Czytaj cały tekst! Publikując ten felieton Zibiego, pomyślałem: "No to pewnie się zacznie burza. Sprostowania, straszenie sądami, telefony...". A tu nic, cisza. Żadnego kontaktu ze strony szefa PZPN Grzegorza Laty ani jego przedstawicieli. Żadnego maila z informacją w stylu: "Mamy pisemną zgodę UEFA na wydanie pieniędzy na budowę siedziby" bądź: "Taki i taki regulamin UEFA pozwala nam na inwestowanie w nieruchomości". Najwyraźniej w PZPN liczą, że sprawa się wyciszy, bo wystarczająco dużo było już wokół niej zamieszania (afera nagraniowa choćby). W ten sposób mamy taki oto cyrk: UEFA zamierza przelać na konto PZPN-u dziewięć milionów euro na rozwój polskiej piłki. Organizacja, która ma za swój cel statutowy ów rozwój, woli jednak zająć się developerką. Zamiast przeznaczyć te środki na poprawę systemu szkolenia młodzieży, który od kilkunastu lat nie może wypocić jednego choćby klasowego rozgrywającego, polska piłka będzie budować monumentalną siedzibę w kształcie stadionu. Zakup ziemi pod budowę i trzęsienie ziemi, jaki wywołał, mamy już za sobą, w efekcie wstrząsów posadę stracił sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina. Choć członek zarządu Jacek Masiota apelował do poczucia uczciwości i sumienia Grzegorza Laty, ten nie ustąpił. Dla streszczenia: jak wyśledził "Newsweek", od wilanowskiej spółdzielni w 2006 r. ziemię kupili biznesmeni Jacek Walawender i Sławomir Słupski za 4,7 mln, by w zeszłym roku sprzedać ją PZPN-owi za 7,8 mln zł. Za cenę dwukrotnie wyższą od obowiązujących wówczas w Warszawie. Teraz czeka nas atrakcyjny serial: "PZPN buduje swą siedzibę". Oczywiście, ani Grzegorz Lato, ani jego świta nie będą stać przy betoniarce. Inwestycję zrealizuje wynajęta przez nich firma. "Ludzie się przyzwyczaili do bagna, jaki się wylewa z PZPN-u. Nic już ich nie zaskoczy" - proste wytłumaczenie dla medialnej ciszy w tej sprawie znalazł felietonista INTERIA.PL, Dariusz Wołowski. I trafił w sedno. Tymczasem fakty są takie, że Grzegorz Lato jest jedynym poważnym kandydatem do wygrania październikowych wyborów w PZPN. Wtajemniczeni twierdzą, że w ostatnim czasie jego koalicja powiększyła się o Polonię Bytom i Ruch Chorzów, a także większość klubów pierwszoligowych. Zanosi się na to, że styl sprawowania władzy w polskiej piłce nie ulegnie zmianie. Na pewno nie na lepsze. Autor: Michał Białoński Czytaj cały tekst i dyskutuj na blogu autora!