Właśnie - był to mecz - międzynarodowy. Skoro Bretania (ale także np. Katalonia) mogą wystawiać swoje reprezentacje i czynią to, tym samym rozbijają jedność swojego kraju - Francji (Hiszpanii)? Czy futbol jest oto drogą do oderwania się w przyszłości regionów od istniejących już krajów? Co będzie jeśli na pomysł wystawiania reprezentacji i rozgrywania spotkań z zagranicznymi partnerami wpadną hiszpańska Galicja, francuska Korsyka, Śląsk? Szczególnie interesująca dla nas może być kwestia Śląska - Polacy są na tym punkcie szczególnie czuli. Mecze Śląsk - Niemcy, Śląsk - Polska możecie to sobie wyobrazić? A Kurdystan - Turcja? Z Bretanii do Wielkiej Brytanii niedaleko (dosłownie i w kulturowo-historycznym aspekcie). Wielka Brytania w środę pokazała gigantyczną futbolowa klasę - jeszcze nigdy tamtejsza piłka tak niezaprzeczalnie nie królowała w Europie. Pojawiły się oczywiście pomysły na reorganizację rozgrywek Ligi Mistrzów czyli powrót do jaskiń - tylko mistrz każdego kraju (i obrońca trofeum) ma prawo startu w LM. To ma zapobiec rządom Anglików. Nie dam głowy, że pomysł ten jest dobry - zastraszająco wielu mistrzów swoich krajów NIE MA ŻADNYCH SZANS w meczach z Chelsea, Arsenalem czy MU. Powtarzam - żadnych. Dlatego idea, aby MU po drodze do finału deptał twarze mistrzów Albanii, Słowacji, Luksemburga, Liechtensteinu, Łotwy, Polski, Słowenii, Gruzji, Armenii czy innych, równie egzotycznych krain, jest w tej chwili nierealna. Futbolem rządzi pieniądz, stąd faza grupowa i w sumie dobieranie sobie silnych zespołów z silnych lig kosztem słabych (którzy w tym układzie po wsze czasy zostaną słabi chyba, że dopisze im szczęście w losowaniu). UEFA tego nie zmieni, bo oznaczać to może wyłącznie stratę finansową dla niej, klubów i telewizji. Poprawki są możliwe, lecz będą to tylko poprawki. Nie łudźmy się. Krzysztof Mrówka