"Przegrałem może nawet na fotofiniszu" - wyjawił w rozmowie na antenie stacji Eleven Sports Kubica, polski rodzynek wracający do najbardziej elitarnej serii wyścigowej na świecie. Co oznaczają słowa krakowianina? Ni mniej ni więcej, że do końca był bardzo poważnym kandydatem do pokonania w korespondencyjnym pojedynku Siergieja Sirotkina i zapewnienia sobie, kosztem Rosjanina, miejsca w tegorocznym cyklu Grand Prix. "Oczywiście rola kierowcy wyścigowego w pewnym momencie wydawała się nawet bardzo bliska, ale sytuacja potoczyła się inaczej. (...) Czasami jest tak, że kolarz mija linię mety i myśli, że wygrał, a później się okazuje na monitorach, że nie wygrał" - stwierdził Kubica. Pytany, czego jego zdaniem zabrakło, by niesamowita historia jego powrotu do Formuły 1 już teraz zakończyła się pełnym sukcesem, sportowiec odpowiedział. "Nie mnie tutaj oceniać, ja mam swoje zdanie. Sądzę, że jestem człowiekiem, który potrafi chłodno oceniać sytuację" - powiedział. Brak walki o punkty i jak najlepsze pozycje nie oznacza, że w najbliższym sezonie Kubica będzie się nudził. Przeciwnie, doświadczony Polak ma do odegrania bardzo ważną misję w roli kierowcy rozwojowego, by bolid Williamsa stawał się coraz bardziej konkurencyjny w rywalizacji z topowymi zespołami. Pierwsze efekty pracy Kubicy już są widoczne. "Kiedy po raz pierwszy jeździłem w symulatorze, we wrześniu w Williamsie, od razu zwróciłem uwagę na jedną rzecz, która została już zaprojektowana. Sądzę, że bardzo zmieniłaby charakterystykę bolidu w zeszłym roku, ale sytuacja może radykalnie się zmieniać, ponieważ nowe auto może być zupełnie inne" - powiedział krakowianin na antenie Eleven Sports. Polak w trakcie sezonu weźmie udział w trzech piątkowych treningach przed GP, ale więcej czasu za kółkiem spędzi podczas testów. Kubicę w akcji w modelu bolidu Williams FW41 po raz pierwszy będzie można zobaczyć na torze w Barcelonie, gdzie w dniach 26 lutego - 1 marca zostaną przeprowadzone pierwsze oficjalne testy ekip F1. Pierwsza runda sezonu odbędzie się 25 marca wyścigiem o GP Australii. AG