Jeszcze w sobotę całe środowisko zamiast pasjonować się niedzielnym wyścigiem, żyło sprawą zignorowania żółtych flag w końcówce kwalifikacji przez Maxa Verstappena, Carlosa Sainza oraz Valtteriego Bottasa. Wspomniana trójka o 11:00 polskiego czasu została wezwana na wyjaśnienia. Sędziowie po długich naradach orzekli, iż wszyscy poza Hiszpanem zostaną ukarani cofnięciem o kilka pozycji na starcie. Jak powszechnie wiadomo, nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego, w efekcie czego w pierwszym rzędzie ustawił się Pierre Gasly (najwyższa pozycja w karierze), a tuż za nim Fernando Alonso. Fanów najbardziej interesowała saga związana z Holendrem, który pojedynkuje się z Lewisem Hamiltonem o tytuł mistrzowski. Stewardzi okazali się bezlitośni i przesunęli 24-latka z drugiego na siódme pole. Z racji tego, że na Losail International Circuit wyprzedzanie graniczy z cudem, lider Red Bulla znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Jedyną nadzieją austriackiej stajni było właściwie przechytrzenie Mercedesa za sprawą odpowiedniej strategii. Znakomity początek Maxa Verstappena Aż trzy pozycje na inauguracyjnym okrążeniu nadrobił Max Verstappen. Holender popisał się niesamowitym refleksem i gdyby nie agresywna obrona Fernando Alonso, to prawdopodobnie przebiłby się do TOP 3. Zgodnie z oczekiwaniami, po pierwszych minutach wyścigu na prowadzeniu znajdował się Lewis Hamilton. Za Brytyjczykiem podążał wcześniej wspomniany Hiszpan oraz świetnie radzący sobie w ten weekend Pierre Gasly. Francuz na czwartym kółku popełnił jednak błąd, który został niemal natychmiastowo wykorzystany przez Verstappena. Nie minęło parę sekund, a lider Red Bulla rozprawił się także z reprezentantem Alpine. Udany manewr zaowocował znalezieniem się tuż za siedmiokrotnym mistrzem świata. 24-latek pomimo imponującej jazdy nie mógł odetchnąć z ulgą. Holender zaniepokoił się stanem przedniego skrzydła swojego bolidu. Jak się później okazało, jego obawy były uzasadnione, bowiem zespół wykrył drobne uszkodzenie. Szaleństwo Sergio Pereza, spokój Mercedesa Nieco niżej trwał prawdziwy koncert Sergio Pereza. Meksykanin błyskawicznie przedarł się w okolice czołowej trójki i w przeciwieństwie chociażby do Valtteriego Bottasa imponował odwagą i szybkością na torze. Fin kompletnie zawiódł szefostwo "Srebrnych Strzał" i dość długo znajdował się w dolnych rejonach pierwszej dziesiątki. Już na 18 okrążeniu swój pierwszy pit-stop zaliczył Max Verstappen. Mercedes widząc działania konkurentów, błyskawicznie zdecydował się na taki sam manewr w przypadku Lewisa Hamiltona, co uniemożliwiło aktualnemu liderowi "generalki" odrobienie czasu do Brytyjczyka. - Zdecydowanie za wcześniej zmieniliśmy opony - grzmiał pomimo tego wyraźnie niezadowolony siedmiokrotny mistrz świata. W międzyczasie swoisty renesans przeżywał Valtteri Bottas. Kierowca pochodzący z Nastoli wreszcie przypomniał sobie o tym, że potrafi wyprzedzać i przed pierwszym zjazdem do mechaników plasował się nawet na podium. Uśmiech na twarzy Fina nie zagościł jednak na długo, gdyż na 34 kółku uszkodzeniu uległo przednie skrzydło w jego samochodzie, które dodatkowo przebiło oponę. Wraz z awarią, 32-latek musiał pożegnać się z marzeniami o późniejszym oblewaniu się napojem musującym. Zaistniała sytuacja była oczywiście wodą na młyn dla Sergio Pereza. Zawodnik Red Bulla powrócił bowiem do TOP 3. Lewis Hamilton jechał swój wyścig Ostatnie kilkanaście minut wyścigu nie zaskoczyły nas niczym specjalnym. Kibice po raz kolejni byli świadkami powtórki z rozrywki i pit-stopów Maxa Verstappena oraz Lewisa Hamiltona niemal w tym samym czasie. Summa summarum Brytyjczyk bezproblemowo ukończył rywalizację na pierwszej pozycji, odstawiając Holendra na ponad dwadzieścia sekund. Zdecydowanie ciekawsze rzeczy działy się w pojedynku o trzecie miejsce. W nim Fernando Alonso ograł Sergio Pereza, który zjechał po nowe ogumienie i nie potrafił już dogonić reprezentanta Alpine. Zanim na prostej startowej pojawiła się flaga w szachownicę, George Russell, Nicholas Latifi oraz Lando Norris złapali przysłowiowe "kapcie". W pewnym momencie sędziowie zdecydowali się nawet na wirtualną neutralizację, a wyżej wymieniony Kanadyjczyk z Williamsa i Valtteri Bottas przedwcześnie zakończyli rywalizację. Lider Mercedesa dzięki dzisiejszemu zwycięstwu zbliżył się w klasyfikacji generalnej do Maxa Verstappena na zaledwie 8 punktów. Kolejny wyścig za dwa tygodnie w Arabii Saudyjskiej. Transmisje tradycyjnie w Eleven Sports. Wyniki wyścigu o Grand Prix Kataru: