<a href="http://motoryzacja.interia.pl/wydarzenie/czat-kubica/czat-z-robertem/news/kubica-w-interiapl,1179569,5435">Zapraszamy na czat z Robertem!</a> Rozgrywana po raz pierwszy w historii - w dodatku przy sztucznym świetle na torze ulicznym - Grand Prix Singapuru otwiera azjatycką część sezonu, składającą się z trzech startów - 12 października kierowcy wystartują jeszcze w GP Japonii, a tydzień później w GP Chin. Rywalizację zakończą 2 listopada wyścigiem o GP Brazylii. Obecnie w klasyfikacji MŚ z dorobkiem 78 punktów prowadzi Hamilton z teamu McLaren-Mercedes, który o punkt wyprzedza Massę (Ferrari) oraz o 14 Kubicę. 23-letni Polak widzi jeszcze realną szansę walki o najwyższe trofeum. - Trzeba walczyć, bo przed rokiem Kimi Raeikkoenen w samej końcówce sezonu rozstrzygnął losy tytułu na własną korzyść. Teraz moja sytuacja jest bardzo trudna, ale ... tor w Singapurze to najlepsza okazja, by odrobić część strat do wyprzedzających mnie kierowców - powiedział Kubica. Optymizm Polaka wiąże się z ulicznym charakterem toru w Singapurze, który - według niego - jest podobny do trasy, na jakiej kierowcy Formuły 1 ścigają się co roku w Monte Carlo. - Takie tory - ciasne, z dużą liczbą wąskich zakrętów - lubię najbardziej, na nich czuję się najlepiej - dodał Kubica, który nie boi się nocnego ścigania. - Nie spodziewam się problemów, choć... nigdy nie wiadomo jak nasze oczy będą reagować - zaznaczył. Według niego, trzy godziny treningów przed zawodami wystarczą, by poznać szczegóły toru o długości okrążenia 5067 m. - Jeśli podczas piątkowych treningów ktoś niewystarczająco pozna tor, to... może mieć problemy podczas wyścigu - zakończył Robert Kubica. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/kwalifikacje-przed-grand-prix-singapuru,381">Emocje Formuły 1 na żywo!</a>