W obecny weekend powinno odbywać się Grand Prix Wietnamu - trzeciej rundy zmagań kierowców Formuły 1 w sezonie 2020. Pandemia koronawirusa spowodowała jednak przełożenie lub odwołanie wszystkich dotychczasowych wyścigów. Wiadomo już, że żadne z siedmiu pierwszych GP - aż do początku czerwca - nie odbędzie się zgodnie z planem. Kubica w rozmowie z włoską wersją telewizji "Sky Sports" porównał dzisiejszą sytuację do swojej walki z 2011 roku, kiedy wracał do zdrowia po koszmarnym wypadku.- Dopiero teraz widzimy, jacy możemy być szczęśliwi, robiąc normalne rzeczy. Jak niewiele trzeba, by wywrócić nasze życie do góry nogami. Tak stało się ze mną w 2011 roku i tak dzieje się teraz z wieloma ludźmi na świecie - powiedział Kubica.- Sytuacja jest bardzo skomplikowana, ponieważ walczymy z niewidzialnym wrogiem. W 2011 roku wiedziałem i widziałem z czym walczę - analizował polski kierowca. Kubica zaznaczył, że powrót do normalności nie będzie łatwy. Jego zdaniem będzie to proces zachodzący etapami.- Będziemy musieli zaakceptować, że nie będziemy mogli robić wszystkiego tak samo, jak wcześniej. To trochę podobna sytuacja do mojej. Miałem wielkie ograniczenia prawej ręki i denerwowałem się, że nie mogę robić tego, co dawniej. Ale kiedy zaakceptowałem to, powoli się odbudowałem, również mentalnie. Nie można się poddawać - ocenił Kubica.W rozmowach z Kubicą jak bumerang wraca też temat jego potencjalnego transferu do Ferrari w 2012 roku. Polak po raz kolejny dał do zrozumienia, że był naprawdę bliski włoskiej stajni, ale plany pokrzyżowała kontuzja.- Mój duet z Fernando Alonso byłby pikantny - powiedział krakowianin. Kubica od lat przyjaźni się z Alonso. To właśnie Hiszpan był jedną z pierwszych osób, która odwiedziła Kubicę w szpitalu po wypadku podczas Rajdu Andory. WG