Hamilton, który jako pierwszy minął linię mety wyścigu na torze w Spa-Francorchamps został ukarany doliczeniem do czasu 25 sekund za ścięcie zakrętu i ominięcie szykany co dało mu przewagę nad rywalami. Kara spowodowała, że Hamilton został przesunięty na trzecie miejsce, za Felipe Massę (Ferrari) i Nicka Heidfelda (BMW Sauber). Spotkanie Trybunału, zaplanowane na godziny od 10 do 13, przeciągnęło się do pięciu i pół godziny i nie przyniosło rozstrzygnięcia. W obradach uczestniczyli przedstawiciele zespołu McLaren-Mercedes z Lewisem Hamiltonem i Ferrari, które reprezentował dyrektor sportowy Stefano Domenicali. Wyjaśnienia w sprawie incydentu składał między innymi dyrektor wyścigu Charlie Whiting. Jak powiedział, po ponownym przeanalizowaniu sytuacji utwierdził się w przekonaniu, że ukaranie Hamiltona było zasadne. Lewis Hamilton podkreślał natomiast, że musiał ominąć szykanę, by nie doprowadzić do kolizji. - Sądzę, że zwalniając i dając się wyprzedzić, oddałem całą przewagę, jaką dał mi manewr z szykaną - tłumaczył brytyjski kierowca. Po kilkugodzinnej dyskusji dotyczącej szczegółów technicznych i regulaminowych FIA i ekipa Ferrari zwróciła się do pięciu członków Trybunału o podtrzymanie kary. McLaren-Mercedes wnioskował o jej anulowanie. - Kibice chcą oglądać piękne wyścigi na torze, a decyzje zapadające za zamkniętymi drzwiami, poza torem, są bardzo złe dla Formuły 1 - argumentował adwokat brytyjskiego zespołu Mark Philips. Stawką sportu jest co najmniej sześć punktów w klasyfikacji mistrzostw świata. Hamilton prowadzi w klasyfikacji mając 78 punktów i wyprzedza zaledwie o jeden Massę. Jeśli kara ze Spa- Francorchamps zostanie anulowana brytyjski kierowca odzyska cztery punkty (przesuwając się z trzeciego na pierwsze miejsce) podczas gdy Brazylijczyk z Ferrari straci dwa, spadając z pierwszego na drugie miejsce.