Robert Kubica trafił do zespołu Gerarda Lopeza (wówczas Lotus-Renault) w sezonie 2010 z teamu BMW-Sauber. Polak broniąc barw angielsko-francuskiej ekipy w 2010 r., 19 razy stawał na starcie wyścigów rangi Grand Prix Formuły 1. Dwukrotnie finiszował na trzecim miejscu, a raz był na drugim stopniu podium. W pierwszym roku startów dla ekipy Gerarda Lopeza zdobył 138 punktów w klasyfikacji generalnej i zajął 8. miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata kierowców Formuły 1. Rok 2011 Kubica rozpoczął od mocnego uderzenia podczas pierwszych testów na torze Ricardo Tormo, gdzie najszybciej pokonywał okrążenia. Później wypadek na trasie rajdu Ronde di Andora przekreślił starty Polaka w sezonie 2011. Zespół Lotus-Renault deklarował, że będzie czekał i wspierał polskiego kierowcę, jednak końcem 2011 r. Kubica nie odnowił kontraktu. Gerard Lopez wątpi, aby decyzję o rozstaniu z Enstone Polak podjął osobiście. "Jestem smutny z powodu tego, co się wydarzyło. Było to dla nas bardzo trudne, a jeszcze trudniejsze dla samego Roberta. Zrobiliśmy co tylko w naszej mocy, respektując zawarte z nim umowy. Byliśmy przygotowani iść naprzód i dowiedzieć się, w jaki sposób umieścić go z powrotem w samochodzie, być może na dalszym etapie mistrzostw. Nie jestem jednak zadowolony z tego, co stało się później. Nie mogliśmy zrobić nic więcej. Nie sądzę, że stał za tym Robert" - powiedział Gerard Lopez dla "La Gazetta dello Sport". Luksemburczyk jest przekonany, że spekulacje mówiące o rzekomym zainteresowaniu Kubicą przez team Ferrari również nie postały bez wpływu na rozstanie Polaka i ekipy Lotus. Lopez stwierdził, że dochodziły i dochodzą do niego informacje, że Robert może pojawić się w bolidzie włoskiej scuderii. Jednak nie jest pewien, czy nie traktować tych pogłosek jako ambicji menedżerów krakowianina. "Tak, wiem o Ferrari, ale nie wiem, czy było to wyobrażenie Roberta, czy kogoś innego. Wiedzieliśmy, że jego powrót w 2011 roku był nieosiągalny. Nie wywierałem na nim nacisków, ale presja płynęła na niego ze strony menedżera. Nie wiem, czy miało to jakikolwiek związek z zainteresowaniem żywionym przez Ferrari, ale nasze drzwi pozostawały dla niego otwarte przez długi czas. Ciągle uważam, że Kubica jest jednym z niewielu kierowców, którzy są w stanie zwyciężyć prowadząc samochód, który nie jest najlepszy. To wielka strata" - przyznał właściciel zespołu Lotus Gerard Lopez.