- Zostałem wzięty w kleszcze z obu stron przez dwa bolidy i naprawdę nie miałem jak wyjść z tej sytuacji. Uszkodziłem przednie skrzydło i zawieszenie - tak wersję wydarzeń z początku ścigania w Baku przedstawiał sam Sirotkin. Faktem jest, że Rosjanin najpierw zaliczył incydent na torze z Sergio Perezem, gdy uderzył w tył auta Meksykanina, ale feralny okazał się kontakt z Fernando Alonso. Hiszpan miał pretensje do Sirotkina, ale to Rosjanin nie był w stanie kontynuować ścigania. Tym samym kierowca Williamsa bardzo szybko pogrzebał swoje szanse na pierwsze punkty w tym sezonie, jako że zespół z Grove jako jedyny nie miał na koncie żadnego punktu w trzech dotychczasowych wyścigach. Sytuacja z Perezem ma dla Sirotkina dalsze reperkusje, bo kolega z zespołu Roberta Kubicy został ukarany przesunięciem o trzy pozycje podczas kolejnego Grand Prix Hiszpanii. - Ukończenie rywalizacji już po trzecim zakręcie zdecydowanie nie jest najlepszym uczuciem. Jest mi przykro, że w taki sposób zakończył się dla mnie wyścig - ubolewał zawodnik Williamsa. Honor brytyjskiego zespołu obronił Kanadyjczyk Lance Stroll. Najmłodszy w stawce kierowca, korzystając z tego, że kilku jadących przed nim rywali zaliczyło kolizje i nie ukończyło rywalizacji, dojechał do mety na wysokim 8. miejscu. - To najlepszy weekend dla naszego zespołu w tym roku i jestem przekonany, że gdyby nie pech, mnie też było stać na zdobycie punktów - ocenił Sirotkin. Po emocjonującej końcówce GP Azerbejdżanu wygrał Lewis Hamilton, przed Kimim Raikkonenem i Perezem. AG