Po pierwszej turze jazd testowych nie sposób wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Zresztą byłoby to skrajnie nieroztropne, bo zespoły, zgodnie z napływającymi komunikatami, nie skupiały się na prędkości, tylko wykonaniu za pomocą kierowców określonej pracy na torze. W zespole Alfa Romeo Racing Orlen na pierwszy ogień poszedł Kubica, który w sezonie 2020 będzie pełnił obowiązki kierowcy rezerwowego i testowego. Podczas najszybszego okrążenia Polak osiągnął czas 1.18,386, który pozwolił mu wyprzedzić Kevina Magnussena (Haas - 1.18,466) oraz Daniiła Kwiata (Alpha Tauri - 1.18,484). Lepiej od Kubicy spisał się George Russell, który po odejściu krakowianina stał się prawdziwym liderem zespołu. Po minionym, fatalnym roku, gdy już podczas przedsezonowych testów zespół miał opóźnienia z przygotowaniem bolidu, tym razem sytuacja zdaje się być dużo bardzo komfortowa. Wynika to także wprost ze słów Russella, które na Twitterze przytacza obecny w Barcelonie red. Cezary Gutowski z "Przeglądu Sportowego". - Samochód jest dość dobry. Dobrze się jeździ. Z pewnością zrobiliśmy postęp w porównaniu z zeszłym rokiem, bo rok temu o tej porze bolid był w częściach. Trudno zgadnąć, jakie mamy tempo. Więcej się dowiemy podczas przyszłotygodniowych testów" - powiedział brytyjski talent, który w niedalekiej przyszłości może dostać jeden z dwóch bolidów Mercedesa. W środę Russell "wykręcił" czas 1.18,168, a więc najszybsze okrążenie przejechał szybciej od Kubicy o 0,218 s na tej samej pośredniej mieszance opon C3. Najlepiej podczas porannych testów zaprezentował się as Mercedesa Valtteri Bottas (1.17,313), drugi czas uzyskał Sergio Perez (Racing Point - 1.17,375), a trzeci Max Verstappen (Red Bull Racing - 1.17,787).