Acciari podzielił się swoimi spostrzeżeniami w rozmowie z dziennikarzami "Contro Copertina". - Musimy sobie wyobrazić osobę bardzo różną od tej, którą pamiętamy z wyścigowego toru, z bardzo zmienioną, zepsutą i pogarszającą się strukturą organiczną, muskularną i szkieletową - powiedział neurochirurg, mając na myśli obecny stan zdrowia Schumachera. Ta wypowiedź nie napawa optymizmem tych, którzy wciąż wierzą, że przed niemieckim kierowcą są jeszcze lepsze dni. Wiara w cud trwa już ponad sześć lat. Schumacher doznał bardzo poważnego urazu mózgu w grudniu 2013 roku. Upadł i uderzył głową w skałę, gdy we francuskich Alpach zjeżdżał na nartach poza wyznaczoną trasą. Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 przez kilka miesięcy przebywał w śpiączce. Od wypadku nie pokazuje się publicznie. Obecnie przebywa w swojej rezydencji nad Jeziorem Genewskim, gdzie opiekuje się nim sztab specjalistów oraz jego żona Corinna. Kontakt z nim jest mocno ograniczony, ponieważ nie potrafi komunikować się z otoczeniem tak sprawnie, jak przed tragicznym wypadkiem. We wrześniu zeszłego roku Schumacher przeszedł w Paryżu przeszczep komórek macierzystych. Zabieg nie przyniósł jednak spektakularnych efektów. Była to jego druga wizyta w tamtejszym szpitalu. Za każdym razem przyjmowany był pod fałszywym nazwiskiem, by nie wywoływać sensacji. Jeszcze niedawno Willi Weber - były menadżer, a prywatnie przyjaciel utytułowanego kierowcy - mówił z pełnym przekonaniem: - Mocno wierzę w wyzdrowienie Michaela, ponieważ wiem, że jest wojownikiem. Jeśli jest szansa, wykorzysta ją. To nie może być koniec. Modlę się za niego i jestem przekonany, że jeszcze go zobaczymy. Ostatnia wypowiedź Acciariego brzmi w powyższym kontekście brutalnie. Łatwo uwierzyć, że dla Schumachera nie ma już nadziei na dobre jutro. Można jednak w ciemno założyć, że jego najbliżsi nigdy w to nie uwierzą... UKi