Ostatnio Kubica był bohaterem konferencji prasowej w Warszawie, w związku z podpisaniem umowy rocznej współpracy z grupą LOTOS. Przy tej okazji polski rodzynek w Formule 1, który po heroicznej walce wrócił do najbardziej elitarnej serii wyścigowej na świecie, cierpliwie odpowiadał na pytania wielu dziennikarzy. Polak jednoznacznie deklarował, że skupia się na jak najlepszym wykonywaniu swoich aktualnych obowiązków, ale jednocześnie jasno dawał do zrozumienia, że ta rola nie jest spełnieniem jego marzeń. Celem Kubicy jest powrót tam, gdzie przed laty już zdążył olśnić fachowców swoim wielkim talentem, czyli do wyścigów F1. Niewykluczone, że tak się stanie, chociaż jak pokazało Polakowi niedawne doświadczenie przy angażu do Williamsa, atuty stricte sportowe w Formule 1 to jedno, a niebagatelne znaczenie mają kwestie finansowe. Innymi słowy chodzi o "posag", jakim kierowca jest w stanie zasilić budżet zespołu. W kierunku Kubicy padło pytanie, czy obecni wyścigowi kierowcy Williamsa 19-letni Lance Stroll i 22-letni Siergiej Sirotkin ochoczo korzystają z jego rad i podpowiedzi. - Ja nie jestem żadnym nauczycielem, chociaż tak naprawdę służę pomocą. Ostatnio dużo więcej czasu spędziłem nad pracą z Lance'em, co nie jest związane z tym, że Siergiej zabrał mi miejsce i z nim nie współpracuję. Tak nie jest - wyjawił Kubica w rozmowie z Patrykiem Serwańskim z RMF FM. Krakowianin dodał: - Lance ma za sobą jeden sezon w F1 i tak naprawdę wie, jakie są trudności. Siergiej to debiutant i już w Australii nie miał łatwego weekendu - wytłumaczył. Art