Przed rozpoczęciem GP Rosji doszło do dwóch zmian na polach startowych względem wczorajszych kwalifikacji. Red Bull Racing oraz Williams zmieniły skrzynię biegów w bolidach Alexandera Albona i Nicolasa Latifiego. W konsekwencji Taj został cofnięty na 15. lokatę - która bardzo utrudniła mu walkę o punkty, a zawodnik angielskiego teamu rozpoczął wyścig z ostatniego rzędu. Według przepisów F1 skrzynia biegów powinna wytrzymać sześć wyścigów. FIA zdecydowało się również na regulację dotyczącą strojów zawodników podczas ceremonii ogłaszania zwycięzcy wyścigu. Kierowcy powinni wówczas być ubrani w kombinezon wyścigowy i maseczkę klubową bądź medyczną. Również w czasie wywiadów zawodnicy muszą wystąpić w strojach swoich teamów. Zmiany te są pokłosiem manifestacji politycznych Lewisa Hamiltona, który ostatnio pokazał się na podium w koszulce z napisem: "Areszt dla policjantów, którzy zabili Breonnę Taylor". Od samego początku wyścig był bardzo emocjonujący. Już na starcie Max Verstappen spróbował rozdzielić bolidy Mercedesa, jednak Valtteri Bottas wyprzedził Holendra. Carlos Sainz zbyt szeroko wszedł natomiast w jeden z pierwszych zakrętów i uderzył w bandę, wskutek czego rozbił swój bolid. Zawodów nie zakończył także Lance Stroll, który również zniszczył pojazd po uderzeniu z bandą. Kanadyjczyk stracił kontrolę nad bolidem po kontakcie z Charlesem Leclercem, a na torze pojawił się safety car. Podczas 8. okrążenia sędziowie potwierdzili, że Hamilton wykonał próbny start z niedozwolonego miejsca. Anglik otrzymał 10 sekund kary w alei serwisowej, a winę za incydent ponosi inżynier wyścigowy Mercedesa Peter Bonnington. Anglik potwierdził bowiem, że Hamilton może zdecydować się na wcześniej wspomniany manewr. - Gdzie jest to zapisane w przepisach? - grzmiał kierowca Mercedesa, po przekazaniu mu informacji o decyzji sędziów. Po odbyciu kary Anglik spadł na 11. miejsce.