- Miałem szczęście w nieszczęściu - wspominał Kubica koszmarny wypadek, któremu uległ w lutym 2011 roku podczas rajdu w Andorze - 10 centymetrów w prawo i nic by się nie stało, 10 centymetrów w lewo i nie byłoby mnie tutaj - zaznacza. Polski kierowca opowiedział o tym, jak wracał do sprawności. Przyznał, że na początku nie mógł zaakceptować, że jego organizm wyznacza mu limity. - Potrzebowałem czasu, na początku nie mogłem pojąć swoich ograniczeń. Czas też leczy rany, ale dla mnie najlepszym lekarstwem było po prostu jeżdżenie - opowiada kierowca Williamsa. - Spotkałem właściwych ludzi we właściwym czasie. Muszę podziękować wszystkim bliskim, rodzinie, ale także lekarzom i pozostałym ludziom, którzy pomogli mi wrócić do zdrowia - zaznacza Kubica. Kubica po ponad siedmiu latach wrócił do Formuły 1, choć na razie tylko jako kierowca rezerwowy. Polak, z natury praworęczny, po wypadku musiał nauczyć się działać lewą ręką. Prawa w wyniku obrażeń nie jest do końca sprawna. - Na pierwszym spotkaniu z Renault (Kubica testował samochód Renault, zanim związał się z Williamsem - przyp. red.) podziękowałem za szansę, ale zaznaczyłem, że istnieje ryzyko, że nie będę w stanie jeździć. W aucie uświadomiłem jednak sobie, jak potężną siłą jest ludzki mózg. Zdaję sobie sprawę z własnych ograniczeń. To normalne, że jeśli jesteś praworęczny, to większość rzeczy robisz prawą ręką. Ja musiałem przełożyć większość ważnych przycisków na lewą stronę, ale najważniejsze, że jestem w stanie je obsługiwać - zaznacza Kubica. WG