Do tej pory obowiązuje zasada, że najlepszym kierowcą jest ten, który uzbierał najwięcej punktów podczas całego sezonu. Teoretycznie szanse mieli również tacy, którzy ani razu nie stanęli na najwyższym stopniu podium. - Nowy system, który chciałbym wprowadzić podniesie atrakcyjność F1. Teraz kierowcy boją się podjąć jakiekolwiek ryzyko, wolą nie wyprzedzać niż narażać się na utratę i tak już pewnych punktów, zwłaszcza, że za drugie miejsce jest zaledwie o dwa punkty mniej niż za zwycięstwo - przypuszcza 77-letni Anglik. Gdyby zaistniała sytuacja, że dwóch kierowców miałoby tę samą liczbę wygranych na koncie, o kolejności decydowałoby ile razy dany zawodnik kończył wyścig na drugim miejscu, itd. - Jeśli chodzi o ranking konstruktorów zostałbym przy obecnym systemie punktowym. On się sprawdził - dodał Ecclestone. Anglik jest pewny, że uda mu się przeforsować swój pomysł. - W końcu to ja jestem szefem F1 - oznajmił.