Treść piątkowego komunikatu holenderskiej federacji piłkarskiej (KNVB) mogła szokować. Ogłoszono bowiem, że bieżący sezon zostaje anulowany po rozegraniu niespełna 26 kolejek. Mistrz kraju nie zostaje wyłoniony. Nikt nie spada i nikt nie awansuje. Na tak radyklany ruch nie zdecydowano się do tej pory w żadnym innym kraju Europy. Jak można było się spodziewać, tego samego dnia podniosły się w Holandii pierwsze głosy niezadowolenia. A nazajutrz otwarcie mówiono już o skandalu. Zwycięzcy ligi mamy nie poznać po raz pierwszy w historii Eredivisie, datującej się od 1956 roku. I kiedy wydawało się, że decyzja KNVB jest nieodwołalna, dodatkowy ferment wywołała w poniedziałek wypowiedź, która lotem błyskawicy obiegła nie tylko krajowe media. - Myślę, że można to wszystko cofnąć - oznajmił holenderski polityk, Mark Boumans. - Doszedłem do wniosku, że jeśli więcej niż połowa klubów chce odwrócić rezultat chaotycznych decyzji, to jest to możliwe.