Myślę, że Dariusz Mioduski może nie być do końca świadom, co właściwie zrobił i co nawygadywał. Może wydaje mu się, że wszystko jest w porządku - pewnie tak, inaczej powstrzymałby się przed podobnymi wypowiedziami. Opowieści o tym, że cały czas wspiera trenera Gołębiewskiego, przełożone jednocześnie historiami o tym, że za chwilę będzie w Legii pracował Marek Papszun są jawnym zaprzeczeniem owego wsparcia. To cios w plecy dla obecnego trenera, który nawet jeśli wcześniej dowiedział się od prezesa Mioduskiego, że ten nie wiąże z nim większych nadziei, to jednak chyba nie powinien wyczytywać takich rzeczy w mediach chwilę przed ważnym meczem z Leicester City. Prezes Mioduski może nie być też do końca świadom, że tymi wypowiedziami obnażył również pewne prawdy obowiązujące w relacji warszawskiej Legii z kibicami innych klubów w Polsce. Z małymi wyjątkami (Zagłębie Sosnowiec, chwilami Pogoń Szczecin i inne) fani z reszty Polski, delikatnie mówiąc, za Legią nie przepadają. Kibice warszawskiego klubu mają na to rozmaite wytłumaczenia - a to, że stolica, a stolicy z zasady się nie lubi; a to że duża siła polskiego futbolu, więc zazdroszczą; a to że kompleksy. W tych wyjaśnieniach nie pojawia się jednak kluczowa przyczyna - niezgoda na pychę.Dariusz Mioduski zachował się bowiem właśnie w takim stylu, za jaki Legii tak wiele osób nie lubi. Może ceni ją, docenia, szanuje, ale nie lubi. To styl przepełniony pychą i arogancją. Styl oparty na wywyższaniu się i to jeszcze w czasach, gdy Ruch Chorzów, Górnik Zabrze czy Wisła Kraków mieli więcej tytułów mistrzowskich od niej.CZYTAJ TAKŻE: Raków Częstochowa odpowiedział na wywiad Dariusza Mioduskiego W piłce nożnej pewne sprawy są zrozumiałe - także złośliwości, przytyki, prężenie muskułów, zagranie na nosie pokonanemu przeciwnikowi. Dariusz Mioduski poszedł jednak dalej. Wykazał się pychą, którą można by streści w tym konkretnym przypadku jako "oddajcie nam waszych trenerów, bo nam się to należy; my to my, nie to co wy". Bez pytania Rakowa Częstochowa, który - jak czytamy - protestuje przeciwko podobnym supozycjom. To samo zresztą można by powiedzieć o wcześniejszym stosunku Legii do piłkarzy innych klubów, łącznie z tezami, że to ona powinna skupić w swych szeregach najlepszych w Polsce, bo tylko ona godnie może reprezentować Polskę w pucharach. Legia Warszawa to mistrz. Od mistrza wymaga się klasy To już nie jest złośliwość, prztyczek, granie przeciwnikom na nosie. To pycha w pełnej krasie, wręcz buta, za którą Legia Warszawa zbiera tak wiele negatywnego elektoratu w całej Polsce. Wcale nie dlatego, że akurat jest ze stolicy i obecnym mistrzem Polski oraz najczęstszym mistrzem ostatnich lat. Ten sezon to bardzo rzadka lekcja pokory dla Legii - taka lekcja, jaką wiele innych klubów i ich kibice przeżywają regularnie. Kryzysy, złe passe, upokorzenia, kompromitacje - z tym żyje cyklicznie każdy kibic w Polsce, od Szczecina po Kraków i od Białegostoku po Wrocław. Legia miała takich okresów relatywnie mało, co wytworzyło w niej przekonanie, że może więcej. Mało tego, wolno jej więcej - także wypowiadać się o trenerach tak, jak to zrobił Dariusz Mioduski. Jemu też ta lekcja się przyda, bo wygrywania i przegrywania też się trzeba nauczyć.