Zgoda na założenie sobie kagańca przez kluby jest wątpliwa. UEFA chce zniszczyć siłę angielskiej piłki klubowej, którą doskonale widać w Lidze Mistrzów. Premier League, która prowadzi rozgrywki ekstraklasy, chce - za poduszczeniem UEFA - aby od sezonu 2010-2011 kadra klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej wynosiła 25 piłkarzy i aby zmiany w niej mogły następować tylko w zimowym oknie transferowym. Czyli kontuzjowany piłkarz nie zgłoszony do kadry swego zespołu do 31 sierpnia danego roku mógłby wrócić do składu dopiero 1 stycznia. Teraz w kadrach czołowych ekip jest "szokująco" (według angielskiej prasy) dużo zawodników. Np. w Liverpoolu 62, Arsenalu 59, MU 51, Chelsea 46. Tymczasem np. w Boltonie jest ich tylko 27... Średnia w ekstraklasie wynosi nieco ponad 40 profesjonalnych zawodników na klub. Ich zawodnicy biorą jednak udział w meczach ekstraklasy, Pucharu Ligi, Pucharu Anglii, pięciu narodowych reprezentacji (Anglia, Walia, Szkocja, Północna Irlandia, Irlandia), trafiają do wszystkich innych drużyn narodowych i w europejskich pucharach. Za wystawienie zbyt wielu rezerwowych piłkarzy w meczach np. Pucharu Ligi kluby są karane pieniężnie (w sytuacji gdy nie ma kontuzji w zespole). Nie mogą wobec tego żonglować składami i muszą wystawiać tylko graczy linencjonowanych mających kontrakt. Ergo, muszą ich mieć wystarczająco wielu, szczególnie w późniejszym etapie rozgrywek, gdy kumulacja spotkań jest największa. Po pierwsze co to znaczy szokująca? Dla kogo szokująca? Dla gazet może i tak, gdyż posługują się populistycznymi kategoriami myślowymi: kryzys, drogo, przepłacanie. Gdy się jednak dobrze nad sprawą zastanowić wychodzi na jaw, że Premier League jest imprezą dla profesjonalnych spółek pragnących osiągnąć zysk i posługujących się rachunkiem ekonomicznym. Nad tymi spółkami-klubami czuwają główni księgowi, prezes, rada nadzorcza, akcjonariusze i walne zgromadzenie. Jeśli menedżer mówi: "Potrzebuję dla osiągnięcia wyniku 62 zawodników do mojej dyspozycji" zarządy to wykonują jeśli wierzą menedżerowi. Płacą tym graczom i czekają dobrych rezultatów. Gdy ich nie ma wyrzucają menedżera i część graczy. Następny menedżer określi kwotę zawodników na kontrakcie czyli kadrę klubu. Taką jaka mu będzie odpowiadać i jaką wytrzyma budżet spółki. Wszystko załatwia wolny rynek - mocni, mający dużo kibiców i wysokie wpływy ("tzw. wielka czwórka" wymieniona wyżej) mają kadry szerokie, dostosowane do celów sportowych, marketingowych i sporej ilości meczów do rozegrania w sezonie. Np. MU ma ich w nogach już grubo ponad 60, tylko nieco mniej Chelsea i Arsenal. Niemożliwe byłoby osiągnięcie sukcesu np. przez MU (klubowy mistrz świata, mistrz Anglii, zdobywca Pucharu Ligi, półfinalista Pucharu Anglii, finalista LIgi Mistrzów) bez szerokiej kadry. Klub stać na to i płaci 51 zawodowych graczom, przecież nie z państwowej czy związkowej kasy, lecz z własnej tworzonej z pieniędzy za bilety, od sponsorów, telewizji etc. Teraz nikt nie ma prawa dyktować spółkom ilu piłkarzy mają zatrudnić i po co. UEFA chce w to uderzyć co zrujnuje siłę angielskiego futbolu. Trzeba też pamiętać, że od tego samego sezonu 2010-2011 futbolowa centrala chce wprowadzić wymóg posiadania w kadrze minimum ośmiu "wychowanków" (graczy w wieku 15-21 lat, którzy w ostatnich kolejnych trzech latach trenowali w danym klubie). Uniemożliwi to szybkie tworzenie silnych ekip takich jak Chelsea. W takim układzie atak na angielski futbol wygląda na skoordynowany. Aby w Albionie przeszły przepisy o 25-osobowych kadrach potrzebna jest zgoda 14 z 20 klubów. Bolton na pewno da zgodę, ale czy dadzą te większe? Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL