Ekipa, która pierwszy raz w historii gra na najwyższym szczeblu w niemieckiej piłce, liczy koszty, jakie poniesie, nie rozgrywając meczów, które zostały zawieszone 13 marca. I wciąż nie wiadomo, jak długo potrwa przerwa. We wtorek DFL (niemiecka liga) ogłosiła, że rozgrywki są wstrzymane co najmniej do 30 kwietnia."To nadzwyczajne okoliczności, z którymi musimy się zmierzyć. Celem naszego klubu jest piłka nożna. Jeśli jej nie będzie, to dotknie rdzenia naszego istnienia" - powiedział Dirk Zingler, prezes Unionu, w oświadczeniu."Wszyscy w klubie ciężko pracowali w ostatnich miesiącach na nasze powodzenie w Bundeslidze. Teraz rezygnują z dużej ilości pieniędzy, by przetrwać ten kryzys razem. Nie jesteśmy w stanie opisać naszej wdzięczności w stosunku do wszystkich zainteresowanych. W imieniu całego kierownictwa klubu chciałbym im podziękować za wsparcie. Jako klub podejmiemy czekające nas wyzwania i najlepiej to nastąpi, jeśli będziemy występować jako rodzina Unionu" - dodał.Bramkarzem tego zespołu jest Rafał Gikiewicz. Polak już kilka dni temu sam zrezygnował z części zarobków, aby pomóc klubowi. Pawo