Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Union Berlin - Bayern MonachiumZapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Union - Bayern Dokładnie 70 dni czekali piłkarze Bayernu Monachium na powrót na ligowe boiska. Ostatnio zagrali 8 marca, gdy pokonali 2-0 FC Augsburg, dziś - po raz pierwszy w historii - zagrali w Bundeslidze bez dopingu kibiców. Szkoleniowiec Hansi Flick dawno nie miał takiego komfortu pod względem wyboru składu. Wciąż nie mógł skorzystać z leczącego uraz Niklasa Suele, a na liście kontuzjowanych pojawili się także Philippe Coutinho oraz Corentin Tolisso, ale ławka rezerwowych Bayernu - czy, jak to ma miejsce w czasach pandemii, niższe rzędy trybun - w tym sezonie rzadko gościła takie nazwiska jak Kingsley Coman, Ivan Periszić, czy Lucas Hernandez. Dziś dla tej trójki zabrakło miejsca w wyjściowym składzie. Miejsce w bramce Unionu utrzymał Rafał Gikiewicz, choć wcześniej spekulowano, że przez brak przedłużenia kontraktu resztę sezonu może obejrzeć z pozycji siedzącej. Początek spotkania nie był jednak szczególnie udany w wykonaniu Bawarczyków. Gospodarze za to bez kompleksów kontratakowali i w pierwszych dziesięciu minutach wypracowali sobie dwie okazje strzeleckie. Najpierw w naprawdę dobrej sytuacji znalazł się Marius Buelter, lecz uderzył prosto w ręce Manuela Neuera. Chwilę później podanie za obrońców otrzymał Anthony Ujah i uderzył niecelnie. Z biegiem czasu Bayern łapał właściwy rytm, a w 18. minucie trafił nawet do bramki Gikiewicza. Po rzucie rożnym piłkę głową strącił Leon Goretzka, a Serge Gnabry podał do Thomasa Muellera, któremu zostało jedynie skierować piłkę do pustej bramki. Sędzie długo analizował powtórki VAR i ostatecznie podjął decyzję - Mueller był na spalonym! Zdecydowały centymetry. Lewandowski swoją szansę miał chwilę później, lecz wbiegł w pole karne nieco za szybko i podanie Daviesa przeszło mu za plecami. Najważniejsza akcja pierwszej połowy miała jednak dopiero nadejść - kilka minut przed przerwą "Lewy" wystąpił w roli skrzydłowego, wrzucając piłkę w pole karne. Tam Goretzka uprzedził Nevena Suboticia, a spóźniony obrońca sfaulował 25-latka. Rzut karny! Do piłki podszedł naturalnie Lewandowski, stając oko w oko z Rafałem Gikiewiczem. Napastnik w swoim stylu do końca czekał na ruch bramkarza i w końcu się doczekał - Gikiewicz ruszył się w swoją prawą stronę - a Lewandowski posłał piłkę w lewo. Lekki strzał znalazł drogę do bramki. Pierwsza połowa nie była koncertem Bayernu, ale Bawarczycy wykorzystali prezent Suboticia i schodzili do szatni z prowadzeniem 1-0. Z wysokiego "c" mistrzowie Niemiec mogli rozpocząć za to drugą połowę - najpierw w dobrej sytuacji znalazł się Gnabry, lecz jego strzał zablokował obrońca. W kolejnej akcji po sprytnym podaniu Muellera defensywie rywala urwał się Goretzka i uderzył tuż obok słupka bramki Gikiewicza. Po godzinie gry prowadzenie Bayernu mógł podwyższyć Benjamin Pavard. Po rzucie rożnym minimalnie niecelnie uderzył piłkę głową. Im dłużej trwała druga połowa, tym bardziej tempo meczu pasowało do scenerii letniego popołudnia przy pustych trybunach. Tempo meczu spadło, a trener Hansi Flick zareagował na to, wprowadzając na boisko Kingsleya Comana. Francuz już w jednej z pierwszych akcji rozruszał ofensywę Bayernu - być może powinien jednak w dobrej sytuacji szukać strzału, bowiem Gnabry był spóźniony do jego podania. W kolejnej akcji Coman znów szukał podaniem Gnabry'ego i tym razem odnalazł Niemca w polu karnym. Ten zwiódł rywala i miał przed sobą jedynie Gikiewicza - polski golkiper wyszedł z bramki i świetną paradą powstrzymał skrzydłowego Bayernu. W 80. minucie Bayern dopiął swego - znów najlepiej w polu karnym po rzucie rożnym odnalazł się Pavard i strzałem głową pokonał Gikiewicza - 2-0! Dzięki wygranej Bawarczycy mają cztery punkty przewagi nad drugą w tabeli Borussią Dortmund. Sześć punktów za nimi jest Borussia Moenchengladbach, a siedem RB Lipsk, które spadło na czwartą pozycję. Wojciech Górski Bundesliga: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy