Bayern Monachium przyjechał do Stanów Zjednoczonych przede wszystkim na mecz z gwiazdami amerykańskiej ligi MLS zaplanowany na najbliższą środę. W czwartek natomiast mistrz Niemiec, w odmłodzonym składzie, rozegrał spotkanie z klubem meksykańskim Chivas Guadalajara w Harrison, w stanie New Jersey. Wygrał 1-0, po golu Peruwiańczyka Claudio Pizarro. Polski piłkarz tłumaczył w Nowym Jorku mediom nikłe zwycięstwo zmęczeniem po podróży przez ocean. Pytany, jak jest przyjmowany w Monachium przez piłkarzy i zarząd Bayernu piłkarz powiedział w krótkiej rozmowie z Polską Agencją Prasową, że bardzo dobrze. "Wszystko w klubie jest dopięte na ostatni guzik. Wszyscy pytają, jak się czuję, czy mam wszystko pozałatwiane. Organizacyjnie nie mam na co narzekać" - zapewniał. "Mam nadzieję, że moją grą przyczynię się do tego, że Bayern odniesie jeszcze więcej sukcesów" - dodał piłkarz. Lewandowski nie chciał się specjalnie rozwodzić nad tym, jakie wyzwanie stoją przed nim w nowym klubie. Dla mnie - podkreślił - najważniejsze, jest to żeby grać, zdobywać bramki i wygrywać. W nawiązaniu do sytuacji w polskim futbolu ocenił, że aby dorównać czołówce europejskiej, a tym samym światowej, niezbędne są zmiany. "Począwszy od warunków do treningu, po szkolenie i oczywiście trzeba też mentalność w jakimś stopniu zmienić" - stwierdził piłkarz Bayernu Monachium. Claudio Pizarro komplementował w rozmowie z Polską Agencją Prasową swojego polskiego kolegę. "Jest wspaniałym piłkarzem i dowiódł już co potrafi. Sądzę, że jest teraz świetnym nabytkiem dla naszego zespołu. Moim zdaniem, upłynie troszkę czasu zanim zgra się z kolegami z drużyny, ale w towarzyskich meczach, w których wystąpił zdobył cztery bramki. Wydaje się, że jest na dobrej drodze. Musi to jeszcze potwierdzić w sezonie" - powiedział Peruwiańczyk. Obydwóch piłkarzy witał w czwartek tłum kibiców na nowojorskim Manhattanie. Spotkali się oni z miłośnikami piłki nożnej w sklepie, związanym ze sponsorem Bayernu Monachium. Kibice czekali w kolejce wiele godzin, aby zdobyć autograf, sfotografować się i uścisnąć dłoń Lewandowskiemu i Pizarro. Było wśród nich sporo Niemców, a także Polacy. Przychodzili całymi rodzinami. Piłkarze składali podpisy na koszulkach, piłkach, flagach, torebkach, szalikach, a nawet na plecach i dłoniach swych sympatyków. Rozdawali też przez kilka godzin swoje zdjęcia z autografami. Wielu ludzi musiało odejść z kwitkiem. "Co się dzieje, czekałem przeszło sześć godzin i nie dostałem się do środka. Tak się nie robi" - powiedział wyraźnie poirytowany Dustin z Nowego Jorku. W meczu z gwiazdami amerykańskiej ligi MLS niemiecka drużyna wystąpi już w pełnym składzie z piłkarzami biorącymi udział w mistrzostwach świata w Brazylii. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski