Ostatnim meczem w barwach drużyny z Zagłębia Ruhry, jaki rozegrał polski napastnik, był finał Pucharu Niemiec przeciwko Bawarczykom. W Berlinie lepszy okazał się Bayern, który zwyciężył 2-0 po dogrywce.- Wiadomo, że najlepiej byłoby wygrać, ale myślę, że mieliśmy pecha, tak to można nazwać. Później Bayern zadał już dwa ostateczne ciosy i zwyciężył - dodał "Lewy". W sobotnim spotkaniu wystąpił także inny Polak - Łukasz Piszczek.- Mecz był bardzo wyrównany. Graliśmy bardzo dobrze przez 90 minut, można nawet powiedzieć 105. Nie dopuszczaliśmy, aby Bayern swobodnie rozgrywał piłkę. Może nie mieliśmy wielu sytuacji, ale była ta jedna. Po oglądnięciu powtórki wydaje mi się, że padł wtedy gol, ale niestety sędzia widział to inaczej - stwierdził obrońca Borussii. W 64. minucie po zgraniu głową przez Lewandowskiego na bramkę, również głową, uderzył Mats Hummels. Lecącą do siatki piłkę wybił Dante. Powtórki telewizyjne nie dają stuprocentowej pewności, ale w obozie z Dortmundu są przekonani, że piłka przekroczyła linię bramkową. "Strzeliliśmy gola, który nie został uznany. Wszyscy na ławce rezerwowych to widzieli" - tłumaczył tuż po meczu telewizji Sky Juergen Klopp, trener Borussii. "Nie chciałbym zrzucać całej winy na sędziego, ale ta bramka mogła wiele zmienić. Przegraliśmy przecież 0-2, mimo że strzeliliśmy gola. Arbiter Florian Meyer przyznał, że w takich sytuacjach przydałaby się technologia, która umożliwiałby stwierdzenie, czy był gol czy nie" - dodał szkoleniowiec zespołu z Dortmundu. W dogrywce do siatki trafili już tylko piłkarze Bayernu. Najpierw Arjen Robben, a potem Thomas Mueller. Dzięki zwycięstwu monachijczycy zdobyli czwarte trofeum w tym sezonie - wcześniej Superpuchar Europy, klubowe mistrzostwo świata i mistrzostwo Niemiec. "Ta porażka jest bardzo bolesna. Obie drużyny dały z siebie wszystko. Nam zabrakło koncentracji przy straconych bramkach, ale i tak będę mówił swoim chłopakom, że rozegraliśmy nadzwyczajny sezon" - zakończył Klopp.