Niemcy potrafią świetnie się bawić futbolem, w ogóle sportem. Są liderami w organizowaniu widowisk sportowych, ale swoistym fenomenem jest ciągle rosnąca oglądalność meczów Bundesligi. Ligi, która nie jest przecież najwyższych lotów! Od siedmiu lat żaden jej przedstawiciel nie doszedł nawet do finału Ligi Mistrzów. Tymczasem oglądalność meczów Bundesligi stopniowo rośnie z roku na rok. Inne ligi są daleko za Bundesligą: Premier League (35,600), włoska Serie A i hiszpańska Primera Division (25 tys.), a jeszcze dalej francuska Ligue 1 (21 tys.). Jesienią w sezonie 2001/2002 stadiony Bundesligi przyciągnęły 5 mln 138 tys. widzów, a rok później runda jesienna miała łączną frekwencję już 5 594 534, czyli o 450 tys. widzów więcej! Jesień 2005 r. to oglądalność "na żywo" na poziomie 5 mln 709 tys., a na koniec minionego roku Bundesliga mogła się poszczycić ponad sześciomilionową liczbą widzów: 6 228 476! Przy 152 rozegranych meczach dało to 40 977 widzów na mecz. Rekordowa była jednak wiosna, dzięki której średnia sezonowa osiągnęła zawrotną liczbę: 42 600 widzów na mecz! Spora zasługa w tych rekordach Kuby Błaszczykowskiego i jego Borussi Dortmund. Pojemność stadionu z Westfalii, Signal Iduna Parku to 80 552 widzów, a średnia oglądalność to 72 934 widzów na mecz! Brawa dla fanów Borussi! Dla porównania, w Polsce średnia frekwencja w ekstraklasie to nieco ponad 7,4 tys. Wierzymy, że gdy powstaną nowoczesne areny, poprawi się przynajmniej o sto procent.