Interia: 5-1 z wiceliderem Borussią, wcześniej 5-1 z wicemistrzem Niemiec - Wolfsburgiem. Nie za bardzo macie z kim grać w Bundeslidze. Robert Lewandowski, napastnik Bayernu i reprezentacji Polski: - Skupiamy się na tym, aby wygrywać w każdym meczu, niezależnie od tego, z kim gramy. Wiemy, że rok temu popełniliśmy ten błąd, iż w tym najważniejszym momencie wdarła się dekoncentracja. Teraz chcemy tego uniknąć i niezależnie od tego, jaką mamy przewagę nad wiceliderem wciąż, konsekwentnie wygrywać, strzelać bramki i trzymać tę formę jak najdłużej. - Kluczowe jest, aby ta wielka forma przyszła w najważniejszym momencie, czyli w przyszłym roku. Musimy uniknąć błędu z minionego sezonu, gdy straciliśmy dyspozycję i później ciężko było z tego wyjść. Pierwsza połowa meczu z Borussią była ciężka, Hummels chodził za tobą jak cień, Weigl uderzył cię w twarz. Nie było przyjaciół na murawie. - Nigdy nie ma przyjaźni na boisku. Każdy chce wygrać dla swojej drużyny. To było przypadkowe zagranie, na szczęście nic wielkiego się nie stało. Trochę pobolało, ale szybko przeszło. Każdy jest profesjonalistą i każdy chce wygrywać, niezależnie od tego, kto jest po drugiej stronie boiska. Chcesz strzelić bramkę w równym stopniu największemu przyjacielowi, jak i największemu wrogowi. Gra się dla dobra drużyny. To nie sen, twoja wspaniała seria strzelecka trwa - 12 goli w czterech meczach! - Cieszy mnie, że udaje mi się tyle bramek strzelać, ale najważniejsze, że jesteśmy skuteczną drużyną, która potrafi kreować sobie okazje i wygrywać każdy mecz. W meczu z Borussią byliśmy lepsi i zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Na 3-1 podwyższyłeś po pięknym, dalekim podaniu Boatenga. To wyćwiczony wariant? - Czasami piłkarz musi szukać wolnego pola na boisku. Jerome potrafi grać takie piłki - czy to po ziemi, czy górą. Ja ruszyłem biegiem na wolne podanie, on to zobaczył, posłał długą piłkę. Przez jakiś moment jej nie widziałem, ale najważniejsze było jej dobre przyjęcie. Dlatego biegłem dalej i wierzyłem, że w końcu trafi ona do mnie. Tak się stało. Nie cieszysz się po golach strzelanych Borussii, tak jak w innych spotkaniach. - Po pierwsze, bramki na 3-1 i 4-1 nie dawały nam prowadzenia, a po wtóre, z Borussii odszedłem stosunkowo niedawno, więc to naturalne, że radość jest inna, bo szacunek dla tego klubu pozostał. Rozmawiał w Monachium Michał Białoński