25-letni zawodnik stracił dwa miesiące z powodu kontuzji więzadeł w stawie skokowym, a na boisku pojawił się znowu w minioną sobotę w towarzyskim meczu ze Steauą Bukareszt w Alicante, wygranym 1-0, w którym zaprezentował się przez 45 minut. "Jestem naprawdę zadowolony ze sposobu, w jaki moja kontuzja się zagoiła. Mogę już robić wszystko, co przed nią" - powiedział Reus na antenie stacji ARD. Miniony rok był pechowy dla skrzydłowego, bo przez uraz stawu skokowego nie pojechał na mistrzostwa świata do Brazylii, gdzie Niemcy wywalczyli tytuł. "Najważniejsze, że mogę patrzeć do przodu i jestem zdrowy, by pomóc zespołowi awansować w tabeli. Musimy zacząć zdobywać punkty, aby wróciła nasza pewność siebie" - dodał. Jego powrót do gry może być najważniejszym wzmocnieniem BVB w zimie. Być może będzie to ostatnia runda Reusa w Borussii Dortmund. Piłkarzem, który ma klauzulę odstępnego wynoszącą 25 milionów euro, bardzo zainteresowane są przede wszystkim Real Madryt i Bayern Monachium. Według "Kickera" pomocnik w marcu ogłosi swoje plany na przyszłość. Reus odniósł się także do skandalu z jego udziałem, który wybuch w grudniu ubiegłego roku. Okazało się wtedy, że zawodnik, choć nigdy nie zdał egzaminu na prawo jazdy, to przez wiele lat zasiadał za kierownicą samochodu, co doprowadziło do rekordowej grzywny w wysokości 540 tysięcy euro. "Gdybym mógł tę sytuację cofnąć, to na pewno bym to zrobił, a tak muszę się podnieść i przyjąć to na klatę" - stwierdził pomocnik Borussii, dodając, że gorzko żałuje swojego postępku. Dortmund drugą część rozgrywek Bundesligi wznowi 31 stycznia wyjazdowym spotkaniem z Bayerem Leverkusen. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga,cid,623,sort,I" target="_blank">Zobacz terminarz i tabelę Bundesligi</a>