Z kolei napastnik gości Artur Wichniarek z pewnością będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu, podobnie zresztą jak cała jego drużyna. Błaszczykowski został ustawiony na pozycji prawego obrońcy. Nie przeszkodziło mu to jednak w inicjowaniu groźnych akcji. W 13. minucie pociągnął z piłką kilkadziesiąt metrów i po szybkiej wymianie piłki z Florianem Kringe dośrodkował z prawej strony w pole karne. Futbolówkę przejął Tinga i strzałem w długi róg nie dał szans bramkarzowi Arminii. Polak rozpoczął także akcję, po której padła druga bramka dla Borussi. W 19. minucie crossowe podanie otrzymał Mladen Petrić. Mocno kopnął piłkę w pole bramkowe spod końcowej linii i ta odbiła się od nóg Markusa Schulera, wpadając do siatki ku rozpaczy obrońcy Arminii. W 41. minucie goście wyprowadzili kontratak, po którym na bramkę Borussii szarżował Artur Wichniarek. Polak już składał się do strzału, ale Sebastian Kehl wybił mu piłkę spod nóg. Słabiutko grająca Arminia otrzymała trzeci cios tuż po przerwie. Petrić celnie główkował po wrzutce Dede z lewego skrzydła. Borussia za to rozgrywała świetną partię i kolejne bramki wisiały na włosku. 8 minut później Valdez wykorzystał rzut karny, a w 61. minucie Kringe celnym strzałem wykończył kolejną centrę i było już 5:0. Nie minęło 7 minut, a Jakub Błaszczykowski gratulował Giovanniemu Federico strzelenia szóstej bramki (ładne uderzenie z 20 metrów przy kompletnie bezradnej obronie Arminii). Goście zdobyli honorowego gola po koszmarnym błędzie bramkarza Borussi. Spotkanie na Signal Iduna Park obejrzało 78000 widzów. Borussia Dortmund - Arminia Bielefeld 6:1 (2:0) Bramki: 1:0 Tinga (13.), 2:0 Schuler (19. samobójcza), 3:0 Petrić (47.), 4:0 Valdez (55. z karnego), 5:0 Kringe (61.), 6:0 Federico (67.), 6:1 Kirch (81.). <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ligi-zagraniczne/niemiecka/tabela,47" class="more" style="color:#07336C">Zobacz TABELĘ Bundesligi</a>