W końcówce minionego sezonu niemieckie media kilkakrotnie informowały o ochłodzeniu relacji skrzydłowego z trenerem Carlem Ancelottim. Francuz nie mógł darować trenerowi tego, że ściąga go z boiska. Doświadczony szkoleniowiec próbował załagodzić konflikt. Gdy zdjął Ribery'ego z murawy kwadrans przed końcem starcia z Borussią Dortmund w kwietniowym klasyku Bundesligi, pocałował nawet piłkarza w policzek. Kilka tygodni później miał jednak spore pretensje do swojej gwiazdy za nonszalancję podczas meczu Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Gdy po raz kolejny zmienił Francuza, ten miał wpaść w szał. Do kolejnego incydentu doszło na jednym z treningów. Ribery ostro potraktował kilku kolegów i Ancelotti ostro go zrugał. Kto wie, jak skończyłaby się wymiana zdań, gdyby Ribery'ego nie odciągnął od trenera Thomas Mueller... Teraz Francuz przyznał, że trudno mu pogodzić się z tym, że trener ściąga go z boiska, ale jednocześnie zapewnił, że ma z Ancelottim bardzo dobre relacje. "Sądzę, że był to dla mnie dobry sezon. Rzadko dokuczały mi kontuzje. Zdobyliśmy tytuł mistrzowski. Ale nie jestem całkiem zadowolony" - powiedział Ribery nawiązując do tego, że nie zawsze gra od pierwszej do ostatniej minuty. "Zmianę zawsze trudno zaakceptować, żaden piłkarz tego nie lubi. Kiedy jestem zdrowy, chciałbym zawsze grać w pełnym wymiarze czasowym" - tłumaczył Francuz, zapewniając jednak, że ma bardzo dobre relacje z trenerem i często z nim rozmawia. "Ma dobre serce i bardzo dobre układy z piłkarzami, jest pozytywny i wyluzowany" - chwalił szkoleniowca. Ancelotti stara się łagodzić konflikt z piłkarzem i daje mu do zrozumienia, że jest bardzo ważną postacią w zespole. Porównał go nawet z ferrari, jednak zawodnikowi nie podoba się to porównanie. "Mam 34 lata, ale kiedy jestem w formie, to wciąż mogę grać na najwyższym światowym poziomie. Może obawiał się, że mnie urazi? Ale z mojej perspektywy wygląda to tak: Jeżeli wiem, że muszę zejść z boiska po 45 czy 60 minutach, to jestem bardziej skrępowany" - dodał francuski skrzydłowy Bayernu. MZ