Mecz obu Borussii na trybunach obejrzy Robert Lewandowski. Polski napastnik musi pauzować przez trzy spotkania (jedno ma już za sobą) za czerwoną kartkę w starciu z Hamburgerem SV. W ostatniej kolejce z Eintrachtem Frankfurt znakomicie spisał się w ataku Marco Reus. Ustawiony dla siebie nietypowo, bo jako środkowy napastnik, zaliczył hat-tricka. Tym razem również kibice liczą właśnie na niego. Nikt nie zna tak dobrze przeciwników jak on. Grał w Moenchengladbach trzy lata. W letnim oknie transferowym przeprowadził się do Dortmundu, gdzie bardzo szybko wywalczył miejsce w pierwszym składzie i podbił serca fanów. "To właśnie w Gladbach stałem się prawdziwym piłkarzem. Dojrzałem i temu klubowi zawdzięczam to, kim i gdzie teraz jestem. To będzie dla mnie zawsze ważne miejsce" - zaznaczył. Ten mecz przeżywa szczególnie, o czym świadczy jego prośba do mediów, by nie zatrzymywali go na żadne wywiady. Jak podkreślił potrzebuje teraz spokoju, by móc się odpowiednio przygotować. W Dortmundzie mówi się o nim jako o człowieku od zadań specjalnych. Ma na koncie 15 trafień, ale nie liczba jest najważniejsza, a momenty, w których strzela. Aż jedenaście razy to właśnie on otwierał wynik spotkania i doprowadzał do prowadzenia 1-0. "Marco to prawdziwa rakieta, która odpala w najważniejszych momentach" - ocenił dyrektor klubu Hans-Joachim Watzke. Nic zatem dziwnego, że to właśnie jego koszulki w ostatnim sezonie sprzedają się najlepiej. Jego popularność wzrasta niemal po każdym meczu. Mistrzowie Niemiec Borussia Dortmund będzie miała w rękawie jeszcze jeden atut. Ich imienniczka z Moenchengladbach w czwartek późnym wieczorem grała wyjazdowy mecz rewanżowy z Lazio w 1/16 finału Ligi Europejskiej. Uległa w Rzymie 0-2 i odpadła z dalszej rywalizacji. Czasu na regenerację ma niewiele. Do tego w Bundeslidze nie wiedzie jej się też najlepiej. Na zwycięstwo czeka od 26 stycznia i spadła już na dziesiąte miejsce w tabeli. Podopieczni Juergena Kloppa są natomiast na drugiej pozycji, ale do prowadzącego Bayernu Monachium tracą 15 punktów. Za to po piętach depcze im Bayer Leverkusen, który czeka na ich potknięcie, bo ma jedynie punkt mniej. Mecz Bayeru z Greuther Fuerth zakończy w niedzielę 23. kolejkę. "Aptekarze" teraz w pełni mogą skoncentrować się na rywalizacji w Bundeslidze, bo w czwartek odpadli z Ligi Europejskiej. Drużyna z dwoma Polakami w składzie - Sebastianem Boenischem i Arkadiuszem Milikiem - została wyeliminowana przez Benfikę Lizbona. Ekipa z Fuerth, która jest ostatnia w tabeli, niedawno zwolniła trenera, a w spotkaniu z Bayerem po raz pierwszy poprowadzi ich Ludwig Preis. Jeśli chcą w przyszłym sezonie grać nadal w niemieckiej ekstraklasie, muszą szukać punktów w meczach ze znacznie wyżej notowanymi rywalami. Ciekawie powinno być także w Monachium. Na Allianz Arenę przyjedzie Werder Brema. Obie ekipy w tabeli dzieli przepaść - 10 miejsc i 29 punktów. Nic więc dziwnego, że kibice Bawarczyków do starcia podchodzą bardzo spokojnie. Werder z kolei jest na bezpiecznej 11. pozycji w tabeli, ale jednocześnie ma znacznie większe ambicje. Na pewno zwycięstwo nad Bawarczykami znacznie by podniosło ich pewność siebie. Artur Sobiech ma z kolei nadzieję, że dostanie od trenera Mirko Slomki szansę na grę w sobotnim meczu Hannoveru 96 z Hamburgerem SV. To może być bardzo wyrównane widowisko. Obie drużyny są blisko siebie w tabeli, a gospodarze liczą jeszcze na miejsce w szóstce (obecnie ósme), które zapewni im udział w europejskich pucharach. Na razie to właśnie Hamburger SV jest szósty i to głównie dlatego to spotkanie jest dla obu zespołów tak ważne. Wyniki, terminarz i tabela Bundesligi