Kiedy w czerwcu 2010 roku Robert Lewandowski odchodził z Lecha Poznań, Robert Gumny właśnie trafił do poznańskiego klubu jako 12-letnie dziecko. Mógł zostać hokeistą na trawie, jak jego brat Mikołaj, ale jego ten sport nie pociągał bardziej niż zabawa. Ciągnęło go do piłki.Robert Lewandowski był wtedy gwiazdą Lecha. Trafił do niego w 2008 roku. Rok później zdobył z nim Puchar Polski, dwa lata później - mistrzostwo i koronę króla strzelców. Wtedy został sprzedany do Borussii Dortmund, a wielu młodych chłopców w Kolejorzu marzyło o tym, by pójść w jego ślady - grać w Lechu, a potem może w Bundeslidze.CZYTAJ TAKŻE: <a href="https://sport.interia.pl/bundesliga/news-rafal-gikiewicz-stawil-opor-robertowi-lewandowskiemu-wielkie,nId,5248860">Rafał Gikiewicz kontra Robert Lewandowski. Wielkie starcie polsko-polskie</a> Robert Gumny drogą Roberta Lewandowskiego Robert Gumny to marzenie spełnił, chociaż nie trafił do Bayernu ani Borussii Dortmund, ale do słabszego niemieckiego klubu FC Augsburg. I w odróżnieniu od Roberta Lewandowskiego nigdy nie miał okazji świętować mistrzostwa dla Kolejorza - debiutował w nim bowiem dopiero w marcu 2016 roku, kiedy to jakiekolwiek trofea stały się dla Lecha już nieosiągalne. Jest przedstawicielem innej epoki w Kolejorzu. W styczniu tego roku, gdy FC Augsburg po raz pierwszy mierzył się w Bundeslidze z Bayernem Monachium (i przegrał 0-1) młody Polak nie miał okazji wystąpić, ale w ostatnim meczu sezonu stanął już naprzeciw Roberta Lewandowskiego. Mógł go zatrzymywać w meczu historycznym, w którym FC Augsburg przez prawie 90 minut nie pozwalał strzelić rekordowego gola najlepszemu strzelcowi wielkiego sąsiada z Bawarii. Był to piąty kolejny mecz 22-letniego Polaka, który znalazł się na liście graczy rezerwowych w kontekście Euro 2020.