Tegoroczne nagrody indywidualne w świecie futbolu wywołały ogromne kontrowersje medialne. Najpierw pierwszy raz od 1956 roku odwołany został organizowany przez "France Football" plebiscyt "Złotej Piłki", wyłaniający najlepszego piłkarza świata. <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/news-zlota-pilka-2020-fala-krytyki-po-decyzji-organizatorow,nId,4621944" target="_blank">Fakt ten wywołał oburzenie wśród sporej grupy ekspertów, a także fanów Roberta Lewandowskigo - jednego z głównych kandydatów do zdobycia tego prestiżowego wyróżnienia</a>. "Lewy" stracił szansę nie tylko na zdobycie "Złotej Piłki", ale i "Złotego Buta", przegrywając w klasyfikacji ze snajperem Lazio Ciro Immobile o zaledwie cztery punkty, czyli dwa trafienia. Zwycięstwo Włocha - wydawałoby się zasłużone - także wywołało sporą polemikę. W Bundeslidze sezon obejmuje bowiem 34 kolejki ligowe, a każda z drużyn w Serie A rozgrywa o cztery spotkania więcej, co stawiało Immobile w uprzywilejowanej sytuacji. Dodatkowo pojawiły się wyliczenia dotyczące liczby goli strzelonych po rzutach karnych, które także miały wypaczyć ranking najlepszych strzelców Europy. Bayern postanowił więc sporządzić własny ranking najskuteczniejszych napastników, w którym prym wiedzie - bez zaskoczenia - Lewandowski.