DFL wyjaśniła w komunikacie, że rozmowy przesunięto, żeby dać 36 klubom ekstraklasy i jej zaplecza więcej czasu na refleksję. Rozgrywki w obu najwyższych klasach zostały oficjalnie zawieszone do 30 kwietnia. Władze niemieckiego futbolu czekają przede wszystkim na decyzje polityczne. W środę kanclerz Angela Merkel i szefowie 16 krajów związkowych mają zadecydować o warunkach kontynuowania kwarantanny, ogłoszonej w połowie marca i obowiązującej do 19 kwietnia. Minister zdrowia Jens Spahn zapowiedział już poluzowanie obostrzeń i "powrót do normalności krok po kroku". Jeśli piłkarze wrócą na boiska, to będą grać przy pustych trybunach. Stadiony i hale widowiskowe mają być zamknięte dla publiczności przez wiele miesięcy, a według niektórych ekspertów - przez rok. Dla klubów priorytetem jest rozegranie ostatnich dziewięciu kolejek sezonu 2019/20, nawet bez kibiców, aby uzyskać pieniądze z praw telewizyjnych i uniknąć w ten sposób katastrofy ekonomicznej. "Będziemy gotowi" - zapewnił prezes DFL Christian Seifert i podkreślił, że priorytetem będzie przestrzeganie wytycznych dotyczących zdrowia publicznego. W nowych warunkach kluby będą musiały zapewnić odpowiednie warunki pracy na stadionach osobom odpowiedzialnym za transmisję telewizyjną, ekipom, oficjelom, służbom ochrony i dziennikarzom. Niektóre media, np. "Bild", informowały niedawno, że rozgrywki Bundesligi mogą być wznowione już 9 maja. W Niemczech odnotowano dotychczas ponad 130 tys. przypadków zakażenia koronawirusem i ponad 3,2 tys. zgonów. af/ pp/