Młody Portugalczyk robił furorę w Benfice Lizbona i po tym, jak został uznany "Rewelacją Roku", podpisał pięcioletni kontrakt z Bayernem, który zapłacił za niego aż 35 mln euro. Piłkarz nie potrafił jednak wywalczyć sobie miejsca w składzie, grał coraz mniej i w końcu został wypożyczony do Swansea City, ale w Anglii nie odzyskał dawnej formy. Wydawało się, że Bayern zdecyduje się na sprzedaż zawodnika, ale Sanches pozostał w klubie. Nie przekonał jednak do siebie trenera Niko Kovacza i po minionym sezonie jego odejście wydawało się przesądzone. Władze klubu nie pozwoliły mu jednak odejść. W pierwszym meczu nowego sezonu Bundesligi - w piątek z Herthą Berlin (2-2) Sanches pojawił się na boisku dopiero w końcówce, a po meczu dał upust swojej frustracji. - To nie jest dobra sytuacja dla mnie. Już drugi raz chciałem zmienić klub, ale nie pozwolili mi odejść. Pięć minut to za mało dla mnie. Czy chcę odejść? Tak - wypalił do dziennikarzy. Jak poinformował bild.de, szefowie uznali, że nie będą tolerować takiego zachowania i ukarali piłkarza. Będzie musiał zapłacić 10 tys. euro. - To nieodpowiednie, żeby tak denerwować się po jednym meczu. Jesteśmy przekonani, że dostanie szansę - skomentował prezes klubu Karl-Heinz Rummenigge. Niemieckie media twierdzą, że po meczu skrytykował trenera też Joshua Kimmich, który miał za złe Niko Kovaczowi, że zbyt długo zwlekał ze zmianami. Kimmich jednak nie został ukarany, bo miał swoje zdanie wyrazić w szatni. MZ <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga,cid,623,sort,I" target="_blank">Bundesliga - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę</a><a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga,cid,623,sort,I" target="_blank"></a>