W ostatnich dniach pojawiło się wiele sygnałów, które świadczą, że w klubie z Monachium nie ma atmosfery sprzyjającej odnoszeniu sukcesów. Bayernem wstrząsnął wywiad Roberta Lewandowskiego dla "Spiegla". "Lewy" krytykując politykę transferową podważył filozofię prowadzenia klubu. To musiało zaboleć szefów, o czym zresztą świadczy ostry ton komentarza prezesa klubu Karla-Heinza Rummenigge. Sporo zamieszania wywołała plotka, że Carlo Ancelotti nie dokończy sezonu w Monachium, bo już zimą zamierza przenieść się do ligi chińskiej. Wciąż ciągnie się problem sytuacji Thomasa Muellera w zespole. Piłkarz, który szykowany był na lidera Bayernu, nie ma pewnego miejsca w składzie i nie może odnaleźć się w systemie gry Ancelottiego. Jego odejście jest coraz bardziej realne. Kolejnym zgrzytem było zachowanie Francka Ribery'ego podczas wtorkowego meczu z Anderlechtem Bruksela w Lidze Mistrzów. Bawarczycy wygrali 3-0, a Francuz się wściekł, gdy trener zdjął go z boiska kilkanaście minut przed końcem. Ribery na oczach kibiców ściągnął koszulkę i ze złością ją rzucił. Teraz przekonuje, że zawsze był lojalny wobec klubu. Niemieccy dziennikarze zastanawiają się, kto jest prawdziwym problemem Bayernu i wskazują, że zespół gra słabo. Już w trzeciej kolejce poniósł pierwszą porażkę w Bundeslidze (z Hoffenheim 0-2). Pozycja trenera Ancelottiego słabnie, a z pewnością nie pomógł mu wywiad, jakiego udzielił trener Hoffenheim - Julian Nagelsmann. Od dłuższego czasu jest mocnym kandydatem na nowego trenera Bayernu, a teraz powiedział, że właśnie w Monachium buduje dom i praca w Bayernie "sprawiłaby, że byłby jeszcze szczęśliwszy". Trudno oprzeć się wrażeniu, że w klubie mistrza Niemiec panuje rozprężenie. Wprowadzenie surowej kary za spóźnienie na trening także można odebrać jako znak, że gwiazdy nie zawsze profesjonalnie wywiązują się ze swoich obowiązków. Z drugiej strony to jasny sygnał dla piłkarzy, że w tym momencie największymi problemami są brak dyscypliny i ślamazarność. MZ