Haaland zwrócił na siebie uwagę latem, gdy podczas mistrzostw świata do lat 20 strzelił dziewięć goli w jednym meczu. Była to zapowiedź kapitalnego sezonu. 19-latek ma na koncie 27 goli po zaledwie 20 meczach. Aż osiem bramek zdobył w Lidze Mistrzów. Żaden z wielkich europejskich klubów nie może przejść obojętnie wobec takich statystyk młodego piłkarza, więc nic dziwnego, że zachodnie media rozpisują się o kolejnych gigantach zainteresowanych pozyskaniem Norwega. Był wśród nich Bayern Monachium, ale jak przekonuje "Bild", szefowie mistrza Niemiec uznali, że transfer Haalanda w obecnym momencie nie miałby sensu. Niemieccy dziennikarze twierdzą, że powodem tej decyzji jest przede wszystkim... Robert Lewandowski. Polski napastnik jest w życiowej formie i Haaland nie mógłby liczyć na regularne występy. Temat sprowadzenia drugiego napastnika do Bayernu wypływa co pewien czas, ale to, że Lewandowski utrzymuje wysoką, stabilną formę i praktycznie nie przytrafiają mu się kontuzje, sprawia, że żaden klasowy napastnik nie chce przejść do Bayernu, bo to w praktyce oznaczałoby grzanie ławki rezerwowych. Potwierdza to przykład Sandro Wagnera. Wychowanek Bayernu marzył, aby wrócić do klubu z Monachium, ale gdy otrzymał szansę, nie wytrzymał długo w roli rezerwowego i sfrustrowany poprosił szefów klubu o zgodę na odejście. W Monachium są zdania, że w razie potrzeby miejsce "Lewego" może zająć Serge Gnabry lub Thomas Mueller. Chociaż Bayern zrezygnował z Haalanda, to młody Norweg może jednak już wkrótce trafić do Bundesligi. Już wcześniej niemieckie media informowały, że bardzo zainteresowana jego transferem jest Borussia Dortmund. Ekipa z Zagłębia Ruhry ma spory problem w ataku, bo Paco Alcacera prześladują kontuzje. Do transferu może dojść już w styczniu, bo - jak przekonuje "Bild" - w kontrakcie piłkarza znajduje się klauzula odstępnego wynosząca zaledwie 20 mln euro. Borussia musi jednak przekonać samego piłkarza, bo Haaland na brak ofert nie może narzekać. MZ Bundesliga - wyniki, terminarz, tabela na żywo