Herhta Berlin w tym sezonie nie zdołała wygrać jeszcze dwóch spotkań z rzędu i po triumfie nad dołującym Schalke, starcie z beniaminkiem zadawało się być idealną okazją do udowodnienia, że piłkarze Bruna Labbadii mogą być powtarzalną drużyną. Spotkanie nie mogło jednak porwać oglądających go fanów i na pierwszą groźniejszą okazję musieliśmy poczekać do drugiej połowy. W 50. minucie starcia Joakim Nilsson posłał piłkę w pole karne, gdzie minęli się z nią defensorzy Herthy. Ich błędu nie wykorzystał jednak Reinhold Yabo, który oddal strzał, a piłka trafiła jedynie w boczną siatkę. Niemiec nie pomylił się za to w swojej kolejnej sytuacji. Świetnie odnalazł się podczas zamieszania w polu karnym i huknął piłkę uderzeniem z powietrza. Alexander Schwolow próbował interweniować, lecz nie zdołał trącić lecącej pod porzeczkę futbolówki. Chwilę potem bliski zdobycia bramki był również Ritsu Doan, jednak piłka po jego uderzeniu z dystansu odbiła się od słupka. Krzysztof Piątek rozpoczął to spotkanie na ławce rezerwowych i na placu gry pojawił się dopiero w 65. minucie zastępując Jessica Ngankama. Polski napastnik trafił do siatki w 84. minucie, jednak jego gol nie został uznany z powodu zagrania ręką. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> PA