Poszło o bilety i pokoje hotelowe. Do walki pozostał niespełna miesiąc, a Arum wciąż nie wiedział, ile jego grupa dostanie wejściówek do rozprowadzenia na galę, ani ile przypadnie jej miejsc w hotelu MGM Grand. Zapytany o to, czy może to doprowadzić do anulowania walki, odparł: - Sam już nie wiem. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Nie mamy nic. MGM ciągle gada o walce, walka to, walka tamto, ale oni nic nie mają, żadnego kontraktu, nic, zero. To, co się dzieje, jest niedopuszczalne. Leonard Ellerbe, dyrektor wykonawczy Mayweather Promotions, szybko zareagował na słowa 83-letniego promotora, uspokajając kibiców, że walka jest całkowicie bezpieczna. - Bob po prostu nie może przetrawić tego, że nie jest tutaj głównym promotorem. To typowe zachowanie z jego strony. On jest bez wątpienia świetnym promotorem, ale znany jest też z tego, że czasami wybucha, gdy sprawy nie idą po jego myśli - stwierdził, dodając, że utrzymuje z Arumem stały kontakt i informuje go o wszystkich postępach w negocjacjach z MGM. Konfikt został ugaszony jeszcze tego samego dnia. Ellerbe przesłał Arumowi wersję roboczą kontraktu, którą szef Top Rank następnie przekazał prawnikom. - Chcę się upewnić, że wszystko jest w porządku. Zobaczymy, co powiedzą prawnicy - oznajmił. Walkę Mayweather-Pacquiao zobaczy na żywo w MGM Grand nieco ponad 15 tysięcy osób. Do otwartej sprzedaży ma trafić tylko około 700 biletów.