Ukrainiec stracił cały rok 2016. Przede wszystkim dwukrotnie wykiwał go Tyson Fury, wycofując się z rewanżu - najpierw w lipcu, potem październiku. Dominator królewskiej kategorii planował powrót 10 grudnia, lecz kontuzja łydki zmusiła go do przełożenia ambitnych planów na sezon 2017. - Nawet po porażce z Furym przez moment nie przyszło mi do głowy, że mógłbym odejść. Tak długo jak będę trenował na wysokim poziomie, pozostanę zdrowy i będę miał motywację, pozostanę też w ringu - podkreślił Kliczko. - Na wiosnę powinienem się zmierzyć z Anthonym Joshuą i będzie to największa walka w wadze ciężkiej od lat - przekonuje doświadczony Ukrainiec. Póki co Joshua (17-0, 17 KO) utrzymał się przy dacie 10 grudnia i tego dnia podejdzie do drugiej obrony pasa IBF wagi ciężkiej.