We wrześniu ubiegłego roku tej szansy nie wykorzystał również Tomasz Adamek (47-2, 29 KO), przegrywając z kolei ze starszym Witalijem Kliczką (45-2, 41 KO) i w głowach niektórych kibiców pojawiła się myśl o ewentualnej konfrontacji dwóch zawodników znad Wisły, nawet sam promotor Wacha Mariusz Kołodziej wyrażał wstępne zainteresowanie taką potyczką. Fanowskie zapędy studzi drugi trener "Wikinga" Piotr Wilczewski, który w rozmowie z Magazynem Pięściarskim SpaRING wyraził swój sprzeciw wobec rywalizacji polsko-polskiej. - Adamka i Wacha bardzo szanuję i lubię, kolegujemy się. Jest tylu innych przeciwników na świecie, po co się bić między sobą? Wiem, że z punktu widzenia marketingowego to nie jest zły pomysł... Trzeba bić wszystkich dookoła, nie ma sensu się wzajemnie wybijać - stwierdził "Wilk". Były mistrz Europy w wadze super średniej ostatnio był pochłonięty pracą szkoleniową, ale mimo to nie wyklucza kolejnych walk ze swoim udziałem. Wilczewski zyskał uznanie kibiców przegranymi pojedynkami w Wielkiej Brytanii z Jamesem DeGalem i w Niemczech z Arthurem Abrahamem. Podopieczny Andrzeja Gmitruka nie był w stanie pokonać faworyzowanych oponentów, ale toczył z nimi twarde dwunastorundowe boje. - Oczywiście cały czas trenuję, podtrzymuję formę. Troszkę przytyłem, ale nie za wiele, bo staram się cały czas kontrolować wagę. W przyszłym roku chciałbym stoczyć jakiś pojedynek. Nie chcę walk o pietruszkę. Będę czekał, być może ponownie nadarzy się jakaś ciekawa oferta. Jeśli trafi się fajna walka to wsiadam i jadę - zakomunikował pięściarz z Dzierżoniowa.