Będzie miał okazję nadrobić to z nawiązką już 11 grudnia w Prudential Center w Newark, gdzie Tomek będzie walczył o tytuł mistrza świata International Boxing Federation z zawodnikiem numer 1 kategorii półciężkiej, Amerykaninem Steve'm Cunninghamem. Na tydzień przed walką, Gmitruk mówi o najważniejszej walce w karierze swojego wychowanka, o tym, że nie boi się o to, jak wyglądać będzie sędziowanie i chce zarobić na zwycięstwie Polaka tyle, by do końca życia mógł zajmować się trenowaniem tylko dla przyjemności oraz że o walce Adamek - Gołota dowiedział się z gazet... - Zacznijmy od tematu nie związanego z Cunninghamem: Andrzej Gołota... Andrzej Gmitruk: - Dobry pomysł, będziemy mieli to od razu z głowy. O tym, że Tomek miałby walczyć z Andrzejem dowiedziałem się siedząc w domu, czytając gazety i pijąc kawę. Nie miałem z Tomkiem ani słowa dyskusji na ten temat, bo to nie ja będę o tym decydował, czy taka walka będzie czy nie. To decyzja ludzi ważniejszych niż trener Gmitruk. Mówiąc szczerze, dyskutowanie o walce Gołota - Adamek przed walką z Cunninghamem jest zupełnie bez sensu. To jest najmniej ważne - ważna jest tylko walka o tytuł IBF. Nie zaśmiecam sobie tym głowy. - Jako trener nawet nie możesz dopuszczać myśli o przegranej, ale to Cunningham, a nie Tomek jest faworytem bukmacherów. - Wiem o tym. Zupełnie mi to nie przeszkadza. Ja wiem, że bliższa koszula ciału, dlatego bukmacherzy obstawiają Cunninghama. Ja ze swojej strony stawiam na Tomka tak dużo, żeby po wygranej zajmować się trenowaniem już tylko dla przyjemności. Mam dla wszystkich, którzy lubią taką zabawę jedną radę - chcesz zarobić, postaw na Adamka. To będzie walka dwóch bardzo zbliżonych do siebie zawodników. Obaj lubią wysokie tempo akcji od pierwszej do ostatniej rundy, są zawsze bardzo dobrze przygotowani kondycyjnie i taktycznie, nie boją się uderzyć. Jednak ja uważam, że Tomek potrafi robić wszystko trochę lepiej - jest szybszy, ma lepszą pracę nóg, potrafi bardziej improwizować, jest trudniejszy do zaszufladkowania. Jest ogólnie lepszym bokserem i to będzie widać na ringu. - Walka będzie z mistrzem świata promowanym przez Dona Kinga i to na dodatek w Stanach. Nie boisz się "dziwnego" sędziowania? - Nie bo muszę powiedzieć, że mam olbrzymi szacunek do sposobu w jaki sędziowane są walki w USA. Od sędziego ringowego, do sędziów punktowych wszyscy w zdecydowanej większości przypadków wiedzą co robią. Znacznie gorzej niż w Stanach jest w Europie, szczególnie w Niemczech. Nawet nie ma porównania. Będzie trudniej, bo mistrzem jest Steve Cunningham, a mistrza trzeba bezdyskusyjnie pobić, by dostać werdykt i ja nie mam z tym problemu. Jak Tomek będzie mistrzem, będę oczekiwał od sędziów tego samego. - Walka jest promowana przez dwie odwiecznie walczące ze sobą firmy - Don King Production oraz Main Events. Nie było kłopotów, sporów o pieniądze? - Mnie o tym nic nie wiadomo, Tomek nie narzeka i to dla mnie jest najważniejsze, że może się skupić na boksie. Wiadomo, że dostanie mniej niż Cunningham, bo takie są zasady, że obrońca tytułu dostaje więcej. Ale traktujemy to także jako kolejną promocję Tomka w Ameryce, pieniądze nie są w tej walce najważniejsze. Jak wygramy, to my będziemy stawiali warunki. - Moim zdaniem obie strony promocyjne liczą na to, że pokażecie Ameryce, że waga półciężka może być interesująca, że może przyciągać widzów. Na razie kategoria do 200 funtów praktycznie nie istnieje w najbardziej liczących się w boksie stacjach HBO oraz Showtime, a na dodatek uciekają z niej byli mistrzowie świata (O'Neil Bell oraz David Haye)... - To prawda, że w Ameryce walczy w półciężkiej tylko dwóch zawodników, właśnie Adamek i Cunningham, a reszta czołówki to zawodnicy europejscy, praktycznie nieznani tutejszej widowni, a nawet ludziom zajmującym się boksem. Ale ja zawsze miałem problem z zaszufladkowaniem tej kategorii jako nieciekawej, bo moim zdaniem jest odwrotnie - to idealne połączenie siły i techniki oraz szybkości. Przykładem tego co potrafią półciężcy niech będzie chociaż wspomniany przez ciebie Haye, który przeszedł do ciężkiej i od razu zdeklasował niezłego przecież, walczącego wcześniej o tytuły w wadze ciężkiej Monte Barretta. Walka Adamek - Cunningham przekona wielkie stacje telewizyjne, że warto pokazywać tą kategorię wagową. - Jak bardzo liczysz na polonijnych kibiców w Prudential Arena? - Bardzo, bo to bardzo ważne dla pięściarza by czuł za sobą widownię. Słyszy i widzi ją nie tylko jak wychodzi na ring, ale pomaga mu podczas walki. Jeden i drugi pięściarz udowodnili, że radzą sobie poza swoim krajem rodzinnym, ale tutaj liczę na to, że Polonusi przekrzyczą fanów Cunninghama, że będą walczyć razem z Tomkiem... - Miejmy nadzieję, że nie dosłownie, na trybunach... - Steve i Tomek bardzo się szanują - może dlatego, że to katolicy, mają rodziny. Kibice o tym wiedzą, nikt się nie będzie wygłupiał. Zapraszam na walkę i na świętowanie 11 grudnia polskiego mistrza świata. Rozmawiał: Przemek Garczarczyk, ASInfo.