- Wyrwę mu serce i go nim nakarmię. Podam mu jego własne serce na talerzu. Wyrwałem mu je już w pierwszej walce, teraz je zje - stwierdził Anglik, który słynie z szokujących słów. Mike Tyson, na którego cześć Fury otrzymał imię, w podobnym tonie wypowiadał się przed pojedynkiem z Lennoksem Lewisem. Amerykanin krzyczał, że wyrwie swojemu rywalowi serce i zje jego dzieci. Skończyło się na jednostronnej walce i nokaucie na Tysonie. Tło pojedynku z 2002 roku było jednak zupełnie inne od tego, na którym rozgrywać się będzie rewanż Fury - Kliczko. Anglik raz już pokonał Ukraińca i jest teraz faworytem, choć nie brakuje też takich, którzy sądzą, że Ukrainiec zwycięży, jeśli tylko będzie bardziej aktywny niż w listopadzie na ringu w Duesseldorfie. - Nie ma znaczenia, jak będzie agresywny. I tak go spiorę - zapewnia mistrz. Do rewanżu dojdzie 9 lipca w Manchesterze. Jeszcze niedawno Fury przekonywał, że to będzie jego pożegnalny pojedynek, ale teraz mówi już o potyczkach z innymi czempionami królewskiej kategorii - Amerykaninem Deontayem Wilderem (36-0, 35 KO) i swoim rodakiem Anthonym Joshuą (16-0, 16 KO). - Nie chcę ich pasów, ale pozwolę im ze mną walczyć - powiedział. Dodał, że zdecydowanie bardziej ceni Wildera niż "kulturystę" Joshuę. Podkreślił, że był przekonany, iż Amerykanin, posiadacz tytułu WBC, pokona Aleksandra Powietkina (30-1, 22 KO). Planowaną na 21 maja walkę z Rosjaninem trzeba było jednak przełożyć po tym, w organizmie pretendenta wykryto meldonium. - Powietkin to karzeł. Wilder to mój człowiek - dopóki się z nim nie zmierzę - stwierdził Fury.