Anglik wrócił w tym roku na ring po przeszło dwóch latach przerwy. Bez trudu pokonał Sefera Seferiego i Francesco Pianetę, ale prawdziwy test przyjdzie 1 grudnia, kiedy zmierzy się w Los Angeles z Deontayem Wilderem (40-0, 39 KO)."Ludzie mówią, że stoczyłem po powrocie tylko dwie walki, ale mi to w ogóle nie przeszkadza. To moje show, moja era, udowodniłem to, kiedy pokonałem Kliczkę na jego terenie. Czy Wilder to największy puncher, z jakim walczyłem? Tego się nie dowiesz, dopóki nie wylądujesz na deskach. W tej walce wszystko będzie się sprowadzać do tego, by nie dać się trafić. Dopóki ktoś mnie nie pokona, pozostanę królem wagi ciężkiej" - oznajmił 30-latek.W stawce pojedynku Wilder-Fury znajdzie się należący do Amerykanina pas WBC.