Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! 39-letni Kliczko to dotychczasowy mistrz świata federacji WBA, WBO, IBF i IBO. W sobotni wieczór po raz 19. z rzędu bronił pasów, tym razem nieskutecznie. Na zawodowym ringu był niepokonany od 11 lat. Za tę walkę Ukrainiec (64-4, 53 KO) zgarnął około 20 mln dolarów, a 27-letni Fury (25-0, 18 KO) - cztery razy mniej. Przed godziną 23 fanów na stadionie w Duesseldorfie zabawiał Rod Steward. Chwilę później na ringu pojawili się główni aktorzy wieczoru - 112-kilogramowy Fury i o pół kilograma lżejszy Kliczko. Słynny Michael Buffer jako pierwszego wywołał Brytyjczyka. Zaczęło się ostrożnie, ale potem obaj podjęli pierwsze próby ataku. Fury pokazał, że się nie boi, kilka razy prowokując rywala chowaniem rąk za plecy. W drugiej rundzie minimalnie lepszy był Brytyjczyk, który raz zagroził Kliczce ciekawą kontrą. W trzeciej więcej było straszenia z obu stron, niż skutecznych ciosów. Dopiero w czwartej odsłonie Ukrainiec zaczął nieco częściej punktować Fury'ego, ale nie była to znaczna przewaga. W ringu wciąż więcej było szachów niż walki. Zaskakująco pewny siebie był Fury, a Ukrainiec sprawiał wrażenie lekko zaskoczonego. Dodatkowo zaczął krwawić z lewego policzka. "Musisz zaatakować" - słyszał ze swojego narożnika ukraiński mistrz, ale on był tym razem dziwnie spokojny, aż za spokojny. W dziewiątej rundzie trafił rywala dwa razy prawym prostym, ale ten się nie przejął. Za chwilę to Fury był w ataku. W 11. rundzie pod Kliczką ugięły się nogi, ale dotrwał do końca rundy. Fury był w gazie, wiedział, że to jest jego moment. Na niespełna dwie minuty przed końcem Kliczko zaatakował. Kilka razy trafił, ale Brytyjczyk trzymał się dzielnie. Po końcowym gongu obaj unieśli ręce w górę w geście triumfu, ale trzeba było czekać na decyzję sędziów. A ci punktowali: 115:112, 115:112, 116:111 na korzyść Fury'ego. Koniec ery Kliczki! "Pomogła mi siła Chrystusa!" - powiedział zwycięzca, który po chwili zaśpiewał piosenkę "I Don't Want To Miss A Thing", którą zadedykował żonie. Do pojedynku obu panów miało dojść przed miesiącem, ale Kliczko zgłosił kontuzję i walkę przełożono. Również dzisiaj nie obyło się bez kłopotów. Obóz Fury'ego zgłosił, że nawierzchnia ringu jest zbyt miękka i zagraża zawodnikom. Brytyjczyk groził nawet rezygnacją z walki, ale ostatecznie zgodził się rywalizować.