Anglik wywalczył pas IBF, a wraz z nim także WBA Super, WBO i IBO, w listopadowym pojedynku z Władimirem Kliczką (64-3, 53 KO). Stracił go już kilka dni później, kiedy odmówił walki z obowiązkowym pretendentem Wiaczesławem Głazkowem. Fury nie mógł sobie na to pozwolić, ponieważ kontrakt podpisany przed starciem z Kliczką zobowiązuje go do rewanżu z "Dr. Stalowym Młotem".Tytuł IBF znajduje się teraz w posiadaniu Charlesa Martina (23-0-1, 21 KO), który 9 kwietnia będzie go bronić w konfrontacji z Anthonym Joshuą (15-0, 15 KO). Zwycięzca będzie naturalnym kandydatem do boju unifikacyjnego z Furym, o ile ten pokona Kliczkę, ale 27-latek ani trochę nie wydaje się być zainteresowany utraconym trofeum."Nie chcę tego tytułu. Ten pas to kawał g..., który nic nie znaczy. To papierowy tytuł. Martin ani Joshua nigdy by nie walczyli o mistrzostwo świata tak jak ja z Kliczką. Pokonałem kogoś, kogo nikt nie mógł pokonać. Nawet gdybym zdobył ten tytuł ponownie, zaraz położyłbym na ziemi i się na niego wysikał - oznajmił.Do rewanżu Fury-Kliczko dojdzie prawdopodobnie latem. Dokładnego terminu jeszcze nie ustalono.