"Kliczko ciągle jest na szczycie, bo nie walczył z nikim, kto byłby w stanie zmusić go do większego wysiłku. Dostrzegłem coś ciekawego w jego pojedynku z Mariuszem Wachem, tym wielkim facetem z Polski. Zdetonował na jego twarzy 50 czy 60 prawych, a kiedy zobaczył, że nie robią na przeciwniku wrażenia, skończyły mu się pomysły. Był w tej walce ranny, musiał się trochę wysilić i pod koniec nie miał już paliwa. Jemu wystarczy sił na cztery rundy, potem jest już zmęczony" - stwierdził kolos z Manchesteru po środowej konferencji prasowej anonsującej jego kolejną walkę.Brytyjczyk wróci na ring 28 lutego w Londynie. Jego przeciwnik nie jest jeszcze znany, ale przed kilkoma dniami chęć pojedynku z nim wyraził... Mariusz Wach. Polak zasugerował takie starcie po pokonaniu na gali w Radomiu Travisa Walkera (39-13-1, 31 KO)."Oglądałem jego ostatni pojedynek, nie zachwycił mnie. Jest wielkim klockiem. Mogę dzisiaj jechać do niego, byśmy gdzieś tam w niedzielę stoczyli pojedynek, który byłby wygrany z mojej strony" - powiedział wtedy "Wiking".