Ceremonia żałobna rozpoczęła się w piątek w nowojorskiej dzielnicy East Harlem, w jej części zwanej Hiszpańskim Harlemem, ze względu na zamieszkującej w niej emigrantów z Portoryko. Tam właśnie dorastał późniejszy trzykrotny mistrz świata. Trumnę okrytą flagą Portoryko przewieziono do miejscowego kościoła, do którego uczęszczał Camacho. W czasie przejazdu karawanu rozlegały się okrzyki "Macho", wielu kibiców przyszło pożegnać mistrza z podobiznami sportowca. - W życiu Hectora ziściło się amerykańskie marzenie. Od nieznanego nikomu człowieka przeszedł drogę do sławy - powiedział w kazaniu duchowny Frank Skelly, który znał Camacho od dziecka. Fragmenty Biblii czytał Justin, jeden z czterech synów boksera. Camacho - trzykrotny mistrz świata (od wagi junior lekkiej do junior półśredniej) - został ranny przed kilkoma dniami. Siedział w samochodzie, zaparkowanym przed barem w Bayamon, gdy z innego auta padły strzały. 49-letni mężczyzna towarzyszący bokserowi zginął na miejscu; w jego kieszeni policja znalazła dziesięć niewielkich torebek z kokainą, jedna z nich była otwarta. Lekarze walczyli o życie rannego Camacho mając nadzieję, bo kula nie uszkodziła mózgu. Przebiła jednak trzy z czterech najważniejszych tętnic. Były bokser podłączony był do respiratora, jednakże rodzina, nie widząc szansy na uratowanie życia, zdecydowała o dołączeniu go od aparatury. Ostatni, przegrany pojedynek Portorykańczyk stoczył w 2010 roku na Florydzie. Wcześniej pokonał m.in. Panamczyka Roberto Durana i Amerykanina Sugara Raya Leonarda. W 1997 roku uległ Oscarowi De La Hoi w walce o pas czempiona WBC w kategorii półśredniej. W zawodowej karierze bokserskiej stoczył 88 walk, z których 79 wygrał, sześć przegrał, a trzy zremisował. W 2007 roku został skazany na siedem lat więzienia (później karę zmniejszono) za kradzież komputerów. Gdy miał 16 lat, odsiedział trzymiesięczny wyrok za kradzież auta. Przemocy nie brakowało w jego domu rodzinnym; rozwiodła się z nim żona, a syn też wnosił przeciw niemu oskarżenia.