Głęboko skrywaną tajemnicę, o której wiedziało tylko kilka osób z najbliższego otoczenia Adamka, przekazał Mateusz Borek, promotor i organizator sobotniej gali PBN "Nowe Rozdanie". "Nie mówiliśmy o tym, ale mniej więcej miesiąc temu nabawiłeś się kontuzji. Przez tydzień praktycznie nie trenowałeś ani nie sparowałeś. Miałeś złamane dwa żebra z przemieszczeniem" - zwrócił się do Adamka dziennikarz Polsatu. Reakcja "Górala" była błyskotliwa. "Wtedy powiedziałem sobie w duchu: Panie Jezu, miałem złamany nos, a zdobywałem mistrzostwo świata, to nie dam sobie rady z żebrami? Do ringu! No i wygrałem" - skwitował były dwukrotny czempion globu, wzbudzając uznanie na widowni. Borek specjalnie, serdeczne podziękowania złożył na ręce doktora piłkarskiej reprezentacji Polski Jacka Jaroszewskiego, który pomógł, bo przez moment było zagrożenie i strach, że pięściarz nie wygra walki z czasem. Na tle bardzo wolnego Haumono, Adamek brylował szybkością, ale to już nie ta mobilność w ringu, co w najlepszych latach kariery zawodnika z Gilowic. Weterana do ciężkiej pracy zagonił nowy trener Gus Curren, wespół z drugim szkoleniowcem dr. Jakubem Chyckim. "Po walce nie jestem zmęczony, więc chyba jest dobrze. Powiem szczerze, że Gus dawał mi w kość, aż kląłem w duchu. Przez trzy tygodnie zdychałem, bo na karku mam 40 lat, więc wiecie, jak to jest. Ale dałem sobie radę - dodał szczęśliwy Adamek, zapisując na swoim koncie 51. zawodowe zwycięstwo i ogłosił, że na tym nie zamierza poprzestać. Artur Gac z Gdańska