Niemal od samego początku zapowiedział, iż nie chce piątej potyczki z Mannym Pacquiao, którego ciężko znokautował w grudniu ubiegłego roku, tylko poszuka nowych wyzwań. Wczoraj ogłosił, że kolejny pojedynek stoczy 14 września, a jego rywalem będzie mistrz świata wagi półśredniej federacji WBO, Timothy Bradley (30-0, 12 KO). Panowie mają skrzyżować rękawice na ringu w Las Vegas. Kontrakt jeszcze oficjalnie nie został podpisany, lecz stacja HBO już wyraziła zgodę, co na dobrą sprawę wszystko przesądza na dobre. - Za mną wiele spotkań oraz rozmów z moją rodziną. Podjąłem jednak decyzję o kontynuowaniu kariery, gdyż cały czas czuję się naprawdę dobrze. Przede mną jeszcze dwa, może trzy występy na wysokim poziomie - powiedział wspaniały Meksykanin. - Miałem do wyboru Bradleya bądź Mike'a Alvarado, ale większym wyzwaniem dla mnie będzie Timothy, stąd też moja decyzja. No i będzie to również okazja do zdobycia tytułu w piątej dywizji - dodał Marquez.