<a href="http://kalendarz.toolix.pl/kalendarz-kalendarz-sportowy,670.html" target="_blank">Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz!</a> To jeszcze nie była konferencja prasowa, a jedynie telekonferencja przed zaplanowaną na 16 stycznia walką o mistrzostwo świata federacji WBC wagi ciężkiej. Jak można było się spodziewać, zarówno zasiadający na tronie Deontay Wilder (35-0, 34 KO), jak i pretendujący do tytułu Artur Szpilka (20-1, 15 KO), byli pewni swego. - Nie bądź zbyt podniecony tym wyzwaniem. Trzeba jeszcze coś z tym zrobić - prowokował Wilder. - Kiedy już znokautuję Szpilkę, chcę by polscy kibice przeszli na moją stronę. Przywracam blask wadze ciężkiej. Nie dbam o to, kto wychodzi ze mną do ringu. Uwielbiam rywali, którzy się mnie nie boją, bo dają mi wtedy jeszcze większą motywację do znokautowania ich - powiedział. - Nowy rok rozpocznę będąc naprawdę świetnie przygotowany. To będzie dla mnie niezwykle ważny rok, a nokautując Szpilkę wyślę wiadomość do wszystkich, którzy stoją mi jeszcze na drodze - mówił "Brązowy Bombardier" z Alabamy, dla którego będzie to trzecia obrona pasa WBC. - Z pewnością mogę wygrać tę walkę. Mój umysł jest już na to gotowy, moje ciało również, więc 16 stycznia będziesz skończony - ripostował Szpilka. - Mam wszystko co powinien mieć dobry zawodnik, mocny cios, dobre nogi. Jestem pewny siebie, bo wiem, że nadchodzi właśnie mój czas. Skopię ci tyłek - dodał. - Mam oczywiście dla Wildera szacunek, tylko on tak naprawdę dotąd jeszcze nigdy nie spotkał się z zawodnikiem takim jak ja. Tylko trzech facetów próbowało podjąć z nim walkę, reszta przegrała już zanim weszła do ringu - ocenił Polak. - Bardzo chciałem tego pojedynku. Waga ciężka znów jest otwarta dla wszystkich, nadchodzi nowa krew i mój czas - powiedział pewny siebie Szpilka.