Naturalnie faworytem pozostaje Wilder, dla którego będzie to już trzecia obrona tytułu. Pięściarz z Wieliczki nie czuje jednak respektu do króla nokautu z Alabamy i zapowiada detronizację. - Patrzysz na przyszłego mistrza świata wagi ciężkiej - mówił "Szpila" do przepytującego go Steve'a Farhooda, analityka stacji Showtime, która pokaże styczniowy bój szóstego Polaka atakującego tron wszechwag. - Nie mogę się już doczekać. Jestem tak bardzo podekscytowany. Kiedyś jako młody chłopak marzyłem o tym, by pewnego dnia zostać mistrzem świata, a teraz nadarza się tak okazja. Dziękuję Wilderowi za daną mi szansę, ale on chyba nie wiedział, na co się zgodził. To nie są żarty, to nie są jakieś pier... żarty - ostrzega championa najwyżej obecnie notowany w wadze ciężkiej Polak. - To bardzo ważna walka dla wszystkich moich rodaków. To zmieni moją historię, całe moje życie, ale także podejście innych ludzi do Polaków mieszkający w Ameryce. Mamy wielkie serce do walki, mamy wszystko co potrzebne w boksie, a teraz muszę tylko pokazać wszystkim czego tak naprawdę chcę. Jestem pewny siebie, zresztą sami zobaczycie. Nie mogę się doczekać - kontynuował podekscytowany i pozytywnie nakręcony "Szpila". - Mam gdzieś to co mówią i myślą inni. Obchodzi mnie tylko to, co mówi mój cały zespół oraz rodzina. Skopię Wilderowi dupę. Pamiętaj mistrzu, skopię ci dupsko - dodał Artur.